OS "Wszystko widać w oczach"
Autorka: Cheryl
Koloru ciemnej czerwieni, są myśli dziewczyny.
A czarnego chłopaka.
~ ♦ ~
“Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych
pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy...”
~♦~
Każdego słonecznego dnia, przez żaluzje do naszego pokoju
wdzierają się jasne promienie słońca, które sprawiają, że się budzimy.
A co, jeśli byłoby inaczej?
Jak?
Nie, stop.
Przecieramy nasze zaspane oczy, wstajemy z wygodnego łóżka,
zakładamy na nasze gołe stopy przytulne kapcie i idziemy do łazienki. Bierzemy
poranną kąpiel, odprężamy się, myślimy... Odpływamy. Zupełnie w inny wymiar,
gdzie jesteśmy sami. Tylko my, i nasze
myśli. W naszej krainie. Której nikt nie może zniszczyć, bo jest to nasze
królestwo. My tam rządzimy i my sami piszemy scenariusz, jaki mamy grać.
Wyobrażamy sobie, że tamto życie, jest jak bajka.
A tak nie jest?
Bajka? Nie bądź śmieszny.
A to na ziemi nie jest bajką?
Nie gadaj głupstw. To jest podła rzeczywistość, która
sprawia, że z każdym dniem masz już dość.
Czemu tak sądzisz?
Życie mnie zmieniło.
Na gorsze, czy lepsze?
Wierzysz w miłość?
Nauczę Cię kochać.
Nie dasz rady. Nie znasz mnie.
Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz.
~ Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić
komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem... Miłość jest
zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej
osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew
własnemu.
Vincent van Gogh
Miłość... Słowo, dwie sylaby, sześć liter. Słowo to sprawia,
że nasze serce zaczyna bić w rytm imienia osoby, przez które zostało
wypowiedziane. Ten wyraz nie niesie w sobie nic nadzwyczajnego, ani ciekawego.
Jest to zwykłe słowo, które dla niektórych ludzi niesie szczęście, a niektórych
ból.
Ból?
Miłość mnie zraniła.
~ Nie można zbyt wysoko stawiać swoich oczekiwań, ponieważ
każde przywitanie, kończy się pożegnaniem...
Każdy z nas cieszy się, kiedy od bliskiej osoby usłyszy
zwykłe "Kocham Cię". Słowo nie wnosi, wnosi wiele do naszego życia.
Te dwa słowa sprawiają, że rozpiera nas szczęście. Czujemy, jak ciepło napływa
do naszego wnętrza. Jak gdy tylko jesteś w złym humorze, lub jest ci smutno, a
otrzymasz wiadomość od osoby, na której ci zależy, od razu na twojej twarzy
pojawia się szeroki uśmiech. Słyszysz to słowo od rodziców, potem od
przyjaciół, a z czasem od chłopaka, który zawrócił nam w głowie. Zakochujesz
się, chcesz spędzić z nim resztę swojego życia. Cieszysz się, na sam jego
widok. Chcesz pozostać przy nim już na zawsze...
A co jeśli ja już tak nie ma i nic nie czuję?
~ Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości.
Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu
pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości,
ucieka od samego siebie. Zamyka się w sobie.
Jan Twardowski
Każdy dzień tygodnia spędzamy tak samo. Budzimy się, idziemy
do szkoły, uczymy się, uśmiechamy się, wracamy do domu, odrabiamy lekcję,
włączamy telewizor, oglądamy, kładziemy się spać, zasypiamy... Ale co, jeśli
żadna z tych czynności nie ma dla jednej osoby najmniejszego sensu?
Kochałam, zawiodłam się, nie chcę już zasmakować miłości...
On znaczył dla niej zbyt wiele, aby tak po prostu zapomnieć.
Każdy mówił jej "Będzie dobrze", ale nic do tej pory nie było dobrze.
Każdego dnia o nim myślała. Dzień i noc. Nie ma chwili, bez której w jej myśli
nie pojawił się brunet. Nadal pamiętała pierwsze spotkanie ich oczu. Co wtedy
czuła, jak w środku krzyczała, jak w środku szalała na jego widok. Ciarki,
które były spowodowane jego dotykiem na
jej ciele. Rumieńce, kiedy mówił jej "Ślicznie wyglądasz". Jego
uśmiech, ich pieszczoty, które sprawiały, że miłość do niego rosła. Szeptanie
sobie do ucha, pocałunki w policzek, usta... Motylki, które wesoło tańczyły w
jej brzuchu. Trzymanie się za ręce, w czasie spaceru po plaży. Wspólne
karmienie się truskawkami w czekoladzie, randki. Przytulanie się, wspólne
wygłupy, nocowanie, dzielenie nawzajem łóżka, tajemniczo skradzione pocałunki,
rozmowy przez telefon, esemesowanie do drugiej w nocy, mówienie sobie słodkich
słówek, żegnanie się na dobranoc, mówienie sobie "Kocham Cię"...
Było, minęło. Czasu nie cofnę.
Mieli tyle rzeczy razem zaplanowanych. Chociażby nadchodzące
wakacje, które mieli spędzić we dwójkę. Tylko on i ona. Sami. Pinezki,
przyczepiane na mapie do miejsc, które chcieli wspólnie zwiedzić. Nacieszyć się
sobą, być przy sobie. Na zawsze... Zamieszkanie razem w jednym domu, stworzyć
kochającą się rodzinę, z gromadką dzieci. Bycie razem, na wieki...
Nie uszło po naszej myśli tak, jak myśleliśmy. Trudno...
Usiadła na parapecie w swoim pokoju. Podciągnęła swoje
długie nogi w górę i objęła je dookoła rękami. Spojrzała na ciemne niebo, na
którym widniały miliony jasnych gwiazd.
" - Znajdź
najjaśniejszą gwiazdę na niebie.
Dziewczyna spojrzała w górę i zaczęła przeszukiwać niebo w
znalezieniu tej najjaśniejszej.
- Znalazłaś?
- Tak - odpowiedziała z uśmiechem wymalowanym na twarzy
nadal patrząc się w jasny punkt.
- To właśnie ty jesteś tą gwiazdą. To właśnie ty świecisz
najjaśniej na świecie. Ty wnosisz do mojego życia blask, dzięki któremu żyję.
"
Po policzku dziewczyny spłynęła samotna łza, która skapnęła
na białą bluzkę dziewczyny. Tak jak tamtego wieczoru, uczyniła to samo. Chciała
znaleźć najjaśniejszą gwiazdę. Przeszukała każdy zakątek nieba, ale jej nie
znalazła.
~ Bo ta gwiazda już wygasła. Już nie świeci tak jasno, jak
wcześniej. Nie ma już dla kogo świecić. Straciła swój blask. Na zawsze...
- Przepraszam za to, że byłam. Za to, że się w tobie
zakochałam. Za to, że musiałeś ze mną wytrzymywać. Za wszystko, co zrobiłam
źle. Za moje nastroje, moje błędy. Za to, że musiałeś się o mnie ciągle
martwić. Za to, że wszystko popsułam, jak zwykle zresztą. Już więcej nie będę
przeszkadzać - swoją głowę spuściła w dół. Dała upust emocjom. Po jej policzku
spływały łzy, płakała... Tyle razy sobie wmawiała, że za nim nie tęskni, że jej
go nie brakuje, że da radę o nim zapomnieć, że wszystko będzie dobrze.
~ Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać
do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc,
ale ona jest sprytniejsza - wie, jak przeżyć.
Jonathan Carroll,
Poza ciszą
Ciągle grała twardą i była w przekonaniu, że wszystko jest w
porządku, ale kiedy przyszło co do czego, zaczęła żałować, że tak postąpiła.
Znaczył dla niej wszystko. To on sprawiał, że chciała dalej żyć. To on wnosił
do jej życia światło, to on dawaj jej wszystko, czego potrzebowała. To on był
dla niej nadzieją. To on ją pocieszał, kiedy było jej źle. Nigdy jej nie
zranił.
Nigdy...
Pomagał jej w każdy możliwy sposób, aby jej humor się
poprawił. Zawsze wiedział, co może ją trapić i zawsze znał na to lekarstwo, dzięki
któremu czuła się o wiele lepiej. Piosenka... Piosenka, którą ona napisała dla
niego i podarowała mu ją w prezencie za wszystko, co dla niej zrobił.
Szczególnie robiło jej się ciepło na sercu, gdy pamiętał ją na pamięć i grał ją
na swojej gitarze, którą dostał od Argentynki. Dzięki niej wiedziała, że będzie
ją zawsze pamiętał, że będzie ją miał w sercu. Już na zawsze...
To jest odrobinę zabawne, to uczucie w środku
Nie jestem jedną z tych, którzy łatwo mogą coś ukryć
Nie mam dużo pieniędzy, ale chłopcze gdybym miała
To kupiłabym duży dom, gdzie oboje moglibyśmy mieszkać
Więc wybacz mi zapominanie, ale to coś co robię
Widzisz, zapomniałam czy one są zielone czy niebieskie
W każdym razie, to co naprawdę mam na myśli...
Twoje oczy są najsłodszymi jakie kiedykolwiek widziałam
I możesz powiedzieć wszystkim, to jest twoja piosenka
Może jest całkiem prosta, ale teraz kiedy jest ukończona..
Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko
Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że zapisałam
to w słowach
Jak cudowne jest życie podczas, gdy jesteś na świecie
Gdybym była rzeźbiarzem, ale wtedy znowu, nie
Lub dziewczyną, która robi mikstury w wędrownym
przedstawieniu
Wiem, że to niewiele, ale to najlepsze co potrafię zrobić
Mój prezent to moja piosenka i ta jest dla Ciebie
I możesz powiedzieć wszystkim, to jest twoja piosenka
Może jest całkiem prosta, ale teraz kiedy jest ukończona..
Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko
Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że zapisałam to
w słowach
Jak cudowne jest życie podczas, gdy jesteś na świecie...
Uśmiechnęła się na samo to wspomnienie. Tyle włożyła serca w
tą piosenkę. Dla niego... Chciała, aby była idealna, przekazywała uczucia,
które nosi w sobie dla niego, aby wszystko razem pasowało. Nadal pamięta, kiedy
pierwszy raz zaśpiewała ją dla bruneta, jego reakcję, jej łzy, kiedy ją
śpiewała.
On był dla mnie wszystkim, co miałam... A ja pozwoliłam mu
tak łatwo odejść.
Ten wieczór... Gdy go straciła. Nadal nie może zapomnieć o
tym dniu. Ciągle o tym myśli. Że to jej wina, że to przez nią. Osądziła go o
coś, czego nie zrobił...
"Spotkała się z nim w parku. W ich miejscu, które, do
czasu, należało tylko do nich. Widziała sylwetkę Meksykanina, która zmierzała w
jej stronę. Jest to pierwszy raz od tygodnia, kiedy go widzi. Nie chciała mieć
z nim bliskiego kontaktu.
Nie po tym, co mi zrobił.
Unikała go. Nie chciała widzieć go na oczy, dopóki
wszystkiego nie przemyśli. Nie chciała słuchać, jak się usprawiedliwia.
Ciągle powtarzał, że mnie kocha, a ja w to wierzyłam.
Zamknęła lekko oczy i
głośno wzdychnęła. Jeszcze parę kroków i będzie z nią w bliskim kontakcie.
Podszedł bliżej. Stanęli twarzą w twarz. Czuła jego obecność, słyszała mocne i
szybkie bicie jego serca.
Tak samo było z moim.
Otworzyła swoje powieki. Na widok jego zdezorientowanej,
smutnej twarzy, w jej oczach pojawiły się lśniące łzy, które po chwili zaczęły
spływać po policzku dziewczyny. Nastolatkowie długo wpatrywali się w oczy
osoby, która stała na przeciwko.
~ Wszystko widać w oczach.
Nie prawda. W moich już nic nie ma.
Brunet patrzył się w czekoladowe tęczówki Argentynki, ale
nic z nich nie mógł wyczytać. Jakby nic w nich teraz nie było. Jakby wszystko
wyparowało, za jednym pstryknięciem.
- Zdradziłeś mnie... - w końcu przemówiła, po długiej i
niezręcznej ciszy. Słowo, którego nigdy nie chciała, ani nigdy nie miała
zamiaru wymawiać. Słowo to ja bolało. Okropnie...
- Proszę cię... Nie mów tak. Nie mógłbym tobie tego zrobić,
rozumiesz? Za wiele dla mnie znaczysz, żeby od tak cię zdradzić. Nigdy bym się
nie odważył.
- Tak? A jak wytłumaczysz to, że widziałam Cię, jak
śpiewałeś dla innej naszą piosenkę? - po jej policzku spłynęło parę nowych
mokrych kropel.
~ Same słowa nic nie znaczą, jeśli nie wypełni się ich
treścią.
Stephen King Joyland
Śpiewał naszą piosenkę dla innej.
Ta rzecz ją najbardziej bolała. Ich piosenka, a śpiewał dla
innej dziewczyny. Lepszej? Ładniejszej? Widać było, że od razu, kiedy brunet to
usłyszał, zaczął się lekko denerwować, a jego twarz przybrała kolor jasnego
różu. Dziewczyna widząc reakcję chłopaka, z niedowierzaniem pokręciła głową.
- Dobrze... Wiesz co? Udajmy, że Cię nie kocham, że nie
potrzebuję, że nie tęsknie i że nie płaczę. Bo tak będzie lepiej. Uzależnienia
są złe, a Ty mnie uzależniasz - rzekła, a po jej policzkach zaczęło lecieć
coraz więcej łez, które niewinnie skapywały na chodnik.
- Skoro tak wolisz…- spuścił głowę w dół. Nie wierzył, że
tak łatwo się poddał. Bez żadnej walki. Nawet nie próbował.
W tym momencie pękło jej serce. Tak bardzo chciała, aby
zaprzeczył... "
~♦~
"Postanowił wyjechać. Oddalić się od niej, aby miała
lepsze życie, bez niego. To miasto przypomina mu tylko o niej. Chodząc
uliczkami miasta, na każdym kroku, kiedy odwróci swoją głowę w bok, wyobraża
sobie ich postacie, całujących się, przytulających, śmiejących się... Chce, aby
ułożyła sobie życie z kimś innym, lepszym od niego. Z kim będzie szczęśliwa,
założy wspaniałą i kochającą się rodzinę. Chce, aby zapomniała...
Ja pragnę tylko i wyłącznie ciebie, nikogo innego. Bez ciebie
nie będę szczęśliwa.
Chciał się z nią spotkać, aby poinformować ją, o jego
wyjeździe.
Dobrze robię?
Siedział na białej ławce. Dla innych ludzi ta ławka
wydawałaby się zwykłą, ale nie dla tej dwójki. Była to ich ławka. Właśnie na
niej po raz pierwszy złożyli na ustach drugiej osoby swój pierwszy pocałunek.
Siedział ze spuszczoną głową w dół i przypomniał mu się ten raz, kiedy
powiedziała mu, że ją zdradził. Ciągle myśli o tym dniu, kiedy to po raz
ostatni się widzieli. Teraz mijają dwa miesiące, od kiedy razem nie rozmawiali.
Wszystko między nimi tak po prostu prysnęło.
Jak zwykła bańka mydlana...
~ Ludzie uważają, że pierwsza miłość jest piękna i nigdy nie
piękniejsza niż w momencie, kiedy ta pierwsza więź się zrywa. (…) A jednak to
pierwsze złamane serce zawsze boli najbardziej, goi się najwolniej i pozostawia
najbardziej widoczną bliznę.
Co w tym pięknego?
Stephen King Joyland
Myślał o tym, jak tak szybko mógł się poddać. Bez
jakiejkolwiek walki. Pokazał, że mu na niej nie zależy, że go nie obchodzi, że
jej nie kocha... Kochał i kochać ją będzie nad życie. Nigdy miłość z jego
strony do kogoś nie była tak bardzo silniejsza jak do brunetki. Właśnie ona
pokazała mu jak to jest być kochanym. Nawzajem się dopełniali i tworzyli
jedność...
Usłyszał cichy stukot koturn, które zazwyczaj nosiła
dziewczyna. Podniósł głowę i spojrzał w stronę, z której nadchodził ten dźwięk,
a serce zaczęło mu szybciej bić.
To ona.
Szła wolnym krokiem i wpatrywała się w bruneta. Mimo tego,
że popełnił błąd, ona nadal go kochała. Każdej nocy, odkąd się rozdzielili,
płakała... Gdy zasypiała, przypominała jej się każda spędzona chwila razem z
nim, a na policzkach ciekły słone łzy. Zawsze co noc chwytała ich wspólny
album, i przeglądała zdjęcia z najlepszych i najwspanialszych chwil razem z
nim, słuchając jego ulubionej piosenki. Zdarzało się też, że czytała ich
esemesy. Lecz nie było żadnej nocy, w której na policzkach brunetki nie
pojawiły się łzy. Każdej nocy, każdego dnia, każdego tygodnia, każdego
miesiąca, odkąd zerwali. Sprawiało jej to ogromy ból w sercu, a każde o nim
wspomnienie, wywoływało samotną łzę na jej policzku.
~ Ludzie odchodzą, ale wspomnienia po nich pozostają w
naszym sercu. Nie ważne jak bardzo byśmy się starali... I tak nie wymażemy ich
z naszego serca.
Brunet od razu wstał, chwycił białą różę, która leżała
bezwładnie koło niego i schował ją za swoimi plecami. Stanęli naprzeciwko siebie.
Brunet nie słyszał nic innego niż tylko mocne i szybkie bicie jego serca.
Zupełnie tak, jak tamtego wieczoru...
Wpatrywali się w swoje oczy. Brunet wyczytał z oczu brunetki
wiele uczuć, których nigdy u niej nie chciał wywołać. Nie chciał widzieć jej takiej,
jaka była teraz. Przygnębiona i cholernie zawiedziona na brunecie. Chciała go
nienawidzić, ale nie potrafiła. Jej serce należało w całości do niego.
Skradł je już na zawsze.
Nienawidził tej głuchej ciszy między nimi. Już otwierał
usta, ale się powstrzymał. Spojrzał, na jej twarz. Był tak zapatrzony w
czekoladowe tęczówki dziewczyny i nie zauważył, że chciała ukryć przed nim
czerwone i podkrążone oczy, nakładając bardzo dużo pudru, na jej bladą twarz.
Był na siebie zły, że wywołał u niej taki okropny ból, jak i uczucie.
- Płakałaś - stwierdził i w końcu przerwał tę dręczącą
między nimi ciszę.
- Nie prawda - odpowiedziała natychmiast. Chciała ukryć
przed nim prawdę, ale i tak wiedziała, że nie da się nabrać.
- Nie musisz mnie oszukiwać, wiem to. I wiem też to, że łzy
były spowodowane moją osobą - po tym co powiedział, kompletnie nie wiedziała,
co ma powiedzieć. Nie ruszyła się ani o milimetr. Stała i wpatrywała się w oczy
Meksykanina. Znów między nimi pojawiła się niezręczna cisza. W swojej głowie
układał słowa, które chciałby powiedzieć brunetce. Lecz kiedy znów chciał
otworzyć usta i powiedzieć to, czego tak bardzo nie chciał, sama otworzyła
usta.
- Odejdę, ale najpierw muszę to od ciebie usłyszeć. Powiedz
mi, że nigdy, choć przez chwile , nie byłam dla ciebie ważna. Że nigdy nic dla
ciebie nie znaczyłam. Że te wszystkie obiecanki, były nic nie warte. Że te
wszystkie spojrzenia, wymienione słowa, najpiękniejsze chwile były dla ciebie
niczym. Powiedz, że każdą chwile ze mną zaliczasz do tych najgorszych,
zmarnowanych. Wykrzycz, jak bardzo nienawidziłeś moich uczuć do ciebie, i tego,
że byłam nawet wtedy, gdy raniłeś najmocniej. Że w sercu śmiałeś się, gdy
opowiadałam ci najsmutniejsze sytuacje z mojego życia. Że nie obchodziły cie
moje sprawy. Że wszystkie słowa , które miały dla mnie ogromne znaczenie, były
zwykłymi myślami rzuconymi na wiatr. Obiecuję, że zostawię cię raz na zawsze,
gdy prosto w oczy powiesz mi, że nigdy nie raniły cie moje łzy. Że nigdy tak
naprawdę mnie nie kochałeś. Jednak zanim się odezwiesz, przypomnij sobie, ze
martwię się o ciebie bardziej, niż o siebie samą i to, jak bardzo cię kocham...
- z tępym wzrokiem wpatrywał się w czerwoną różę, która lekko bujała się na
wietrze. Analizował dokładnie każde słowo, które zostało przez nią
wypowiedziane, ale nie chciał tego słuchać. Wszystko, co powiedziała, było
okropnym kłamstwem, więc od razu, kiedy skończyła mówić, odwrócił głowę w jej
stronę i powiedział coś, na co nie była gotowa.
- Wyjeżdżam - gdy zauważył łzy i twarz dziewczyny, poczuł
okropny ból w sercu. Nie chce jej zostawiać, chce się z nią pogodzić, chce być
choć jej przyjacielem. Chce po prostu przy niej być. Pomagać, ocierać łzy
smutku, szczęścia... Śmiać się, żartować. Zupełnie tak, jak dawniej.
Z twarzą mokrą od łez, przeszła obok bruneta i opadła na
białą ławkę. Swoją zapłakaną twarz zakryła dłońmi i zaczęła głośniej szlochać.
Brunet nie miał ochoty patrzeć, jak Violetta płacze. Przez jego osobę.
Sprawiało mu to wielki ból. Nie chciał doprowadzać w taki stan brunetki.
Ale to zrobił.
Ciągle patrzył się na brunetkę i obserwował jej każdy ruch.
Po kilku chwilach podniosła głowę, otarła łzy i czarny tusz do rzęs, który
spływał niewinnie po jej policzku, a następnie tępo wpatrywała się w czarny
asfalt, na którym od czasu do czasu przejeżdżało auto. Usiadł koło niej.
- N-na ilee? Cz-czemu? P-po c-co? - zapytała, a po jej
policzkach znów spłynęły łzy. Już nie miała zamiaru ich ocierać, nie ma sensu,
gdyż wiedziała, że i tak będą pojawiać się nowe i nowe... Nie chciał odpowiadać
na to pytanie. Nie chciał sprawić jej jeszcze większego bólu, kiedy się dowie.
Przyciągnął ją bliżej siebie i otarł łzy spływające po jej policzku, a
następnie mocno przytulił.
- N-nie zostawiaj m-mnie. P-prooszę... B-bez c-ciebie
s-sobie n-nie p-poradzę... - wtuliła się w bruneta. Nie chce go puścić, nie
chce, aby zostawiał ją samą. Bez niego w tym mieście nie wytrzyma. To on był
dla niej wszystkim co miała.
- Nie płacz, ćśśś... - przyłożył swoją rękę do jej włosów i
lekko zaczął głaskać ją, po jej brązowych niczym czekolada włosach.
Cztery godziny przesiedzieli na ławce i rozmawiali. Zupełnie
tak, jak dawniej. Śmiali się, opowiadali, cieszyli się sobą i swoją obecnością.
Nie brakowało im tematów do rozmów, dzięki czemu się nie nudzili. Ale kiedy
chłopak oznajmił, iż musi iść, automatycznie po policzku dziewczyny spłynęła
łza.
- Muszę już iść, wybacz mi...
- Nie wyjeżdżaj... - powiedziała i rzuciła się na bruneta,
aby znów go przytulić. Tuląc go, przycisnęła go mocno do siebie i zamknęła
oczy, a otwierając je, uroniła samotną łzę.
- Proszę... - szepnęła prawie bez głośnie, lecz on zdołał ją
usłyszeć.
- Violu, chcę abyś pamiętała, że kocham cię nad życie.
Przepraszam za wszystko, co zrobiłem źle, za wszystkie moje błędy, przez które
cierpiałaś. Nie chciałem cię skrzywdzić, ale nikt nie jest idealny. Wybacz mi
tą decyzję, ale... Muszę. Podjąłem ją i jej nie zmienię. Bądź szczęśliwa, ciesz
się życiem, znajdź kogoś, załóż kochającą rodzinę, zapomnij o mnie...
- Ale Leon... - nie usłyszał jej cichego głosu, gdyż odsunął
się na sam koniec ławki i z ziemi podniósł białą jak kreda różę. Następnie znów
przybliżył się do Violetty i wręczył jej kwiat.
- Wrócę, gdy ta róża zwiędnie, a jej płatki wypadną... -
nachylił się i lekko musnął jej usta, a następnie odszedł. Dziewczyna tego nie
zauważyła, tylko nachyliła się w stronę białego kwiatka, aby go powąchać. Nie
poczuła żadnego, lekkiego zapachu kwiatu. Gdy dotknęła jednego z płatków, zdała
sobie sprawę, że kwiat był sztuczny. Natychmiastowo zalała się łzami, a z jej
rąk wyleciała biała róża, która spadła na ziemię. Wstała z ławki i rozejrzała
się. Odszedł... Nie pozostawiając po sobie śladu..."
Zeszła z dużego parapetu w swoim pokoju, podeszła do półki,
na której znajdowała się róża, którą podarował jej Meksykanin i wzięła ją ze
sobą na dół. Zeszła do salonu i podeszła do dużego, otwartego kominka Nachyliła
się w stronę koszyka z drewnem i papierem. Wybrała jego duży kawałek, następnie
włożyła do środka. Obok koszyka, na półeczce leżało małe pudełeczko zapałek,
które wzięła w następnej chwili do ręki i otworzyła. Wyciągnęła cienki patyczek
i otarła go o chropowatą stronę papierowego pudełka, a następnie z zakończenia
unosił się lekki płomyczek ognia. Zapałkę, trzymającą w ręku przyłożyła do
papieru, który znajdował się w kominku od dawna. Podpaliła papier z różnych
stron, a potem zapałkę położyła na sam środek drewna. Chwyciła białą różę,
która bezwładnie leżała koło niej i wrzóciła ją do wielkiego kominka. Patrzyła
się, jak róża płonie, a po jej policzku spłynęła łza.
- Żegnaj...
~ Potrzeba czasu by rany zagoiły się.
Często jednak pozostają blizny, które przypominają nam o
wszystkim.
Wszystko co było razem z nim związane, już nie istnieje.
To co było między nami, już nigdy nie powróci.
U mnie w środku już nic nie ma...
~ Człowiek może obejść się bez wielu rzeczy, ale nie może
się obejść bez drugiego człowieka
Ludwig Börne
Straciłam go przez mój głupi błąd.
Gdybym mogła cofnąć czas, zrobiła bym to od razu.
Dla mnie to już koniec, bez niego, nie ma i mnie...
~ Prawda jest taka, że niektóre wspomnienia, a właściwie ich
większa część zawsze zostanie w naszej pamięci, czy tego chcemy czy też nie. I
bywają takie wieczory, że rozmyślasz nad wszystkim, rozmyślasz nad swoimi
błędami, których nie cofniesz, nad osobami za którymi tęsknisz i nad tym jak
bardzo chciałbyś cofnąć czas żeby choć na chwilę znaleźć się znów tam gdzie byś
chciał.
Zniszczyła sobie życie,
już nigdy nie dozna szczęścia.
Nikt jej w tym nie pomoże,
tylko on był to tego zdolny.
Nie ma go,
już nigdy go nie będzie...
~♦~
Witajcie..
Teraz... co ja czuję gdy przeczytałam tego OS'a?
Sama do końca nie wiem..
Tak dużo emocji jest wciąż w środku mnie.
Przeczytałam go chyba z pięć razy.
Za każdym razem szargały mną nowe emocje.
Za każdym razem ryczałam jak dziecko które nie dostało upragnionej zabawki.
Cóż znam Cie już jakiś czas...
I wiem że to wszystko co napisałaś.
To wszystko płynęło z Twojego serca.
W jakiś sposób pragnęłaś wzbudzić w Nas ogromne emocje?
I wiesz co?
Gratuluję. Udało Ci się to.
Pewnie niektórzy stwierdzą że Cheryl wygrała bo jest moją przyjaciółką.
Ale to bujda.
Ohydne kłamstwa.
Ja oceniając prace nie patrzyłam na to kto ją napisał.
Zwracałam uwagę na treść.
Na to wszystko co działo się w środku mnie gdy czytałam daną pracę.
A tutaj?
Gdzieś głęboko we mnie wybuchła ogromna bomba emocji.
Na początku radość, poczucie że gdzieś jednak istnieje szczęście, miłość.
A potem ból tak nagle we mnie uderzył.
Rozsadził całe moje serce.
Ta praca sprawiła że się zakochałam.
To głupie pokochać coś.
Przecież to nie możliwe.
A jednak.
Bo Ja na pewno pokochałam to ogromne ARCYDZIEŁO.
Wiem że i tak za każdym razem będę wracała aby to przeczytać.
Pomysł?
Nigdy ale to nigdy takiego nie widziałam.
A dzięki temu OS stał się jeszcze bardziej magiczny o ile to w ogóle możliwe.
Przepraszam ale nie potrafię napisać nic więcej.
Doprowadziłaś mnie do stanu.. Okropnego połączonego z czymś pięknym.
To było niesamowite.
I jeżeli ktoś stwierdzi że Karolina nie powinna zająć pierwszego miejsca nie otrzyma ode mnie ani grosza szacunku.
Bo to nawet nie mówiąc że jest idealne, na pewno jest prawdziwe.
A co ważniejsze.
Pisane prosto z serca.
A to liczy się najbardziej.
Dziękuje za to że to napisałaś,
Miśka Verdas <3
PS. Mam nadzieję że to oczywiste że proszę o komentarze.. W końcu arcydzieło powinno być nagrodzone...
Witajcie..
Teraz... co ja czuję gdy przeczytałam tego OS'a?
Sama do końca nie wiem..
Tak dużo emocji jest wciąż w środku mnie.
Przeczytałam go chyba z pięć razy.
Za każdym razem szargały mną nowe emocje.
Za każdym razem ryczałam jak dziecko które nie dostało upragnionej zabawki.
Cóż znam Cie już jakiś czas...
I wiem że to wszystko co napisałaś.
To wszystko płynęło z Twojego serca.
W jakiś sposób pragnęłaś wzbudzić w Nas ogromne emocje?
I wiesz co?
Gratuluję. Udało Ci się to.
Pewnie niektórzy stwierdzą że Cheryl wygrała bo jest moją przyjaciółką.
Ale to bujda.
Ohydne kłamstwa.
Ja oceniając prace nie patrzyłam na to kto ją napisał.
Zwracałam uwagę na treść.
Na to wszystko co działo się w środku mnie gdy czytałam daną pracę.
A tutaj?
Gdzieś głęboko we mnie wybuchła ogromna bomba emocji.
Na początku radość, poczucie że gdzieś jednak istnieje szczęście, miłość.
A potem ból tak nagle we mnie uderzył.
Rozsadził całe moje serce.
Ta praca sprawiła że się zakochałam.
To głupie pokochać coś.
Przecież to nie możliwe.
A jednak.
Bo Ja na pewno pokochałam to ogromne ARCYDZIEŁO.
Wiem że i tak za każdym razem będę wracała aby to przeczytać.
Pomysł?
Nigdy ale to nigdy takiego nie widziałam.
A dzięki temu OS stał się jeszcze bardziej magiczny o ile to w ogóle możliwe.
Przepraszam ale nie potrafię napisać nic więcej.
Doprowadziłaś mnie do stanu.. Okropnego połączonego z czymś pięknym.
To było niesamowite.
I jeżeli ktoś stwierdzi że Karolina nie powinna zająć pierwszego miejsca nie otrzyma ode mnie ani grosza szacunku.
Bo to nawet nie mówiąc że jest idealne, na pewno jest prawdziwe.
A co ważniejsze.
Pisane prosto z serca.
A to liczy się najbardziej.
Dziękuje za to że to napisałaś,
Miśka Verdas <3
PS. Mam nadzieję że to oczywiste że proszę o komentarze.. W końcu arcydzieło powinno być nagrodzone...
Miejscówka dla mnie, skarbie ;*
OdpowiedzUsuńObiecuję, że tu wrócę <33
Buźka, Cheryl ❤️
Zajmuje. <3
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem od czego zacząć...... A juz wiem, zacznę od przeprosin.
UsuńPrzepraszam, że dopiero teraz komentuje. Ale dopiero wróciłam do domu z wakacji.
Dobra, na początek chce ci powiedzieć, że widać ze kierowałaś się treścią a nie autorem. To jest oczywiste, ze ten One Short jest najlepszy. I nie wygrał on dlatego że przyjaźnisz się z Cheryl tylko dlatego że to piękne, wzruszające cudowne fantastyczne. Aż brakuję mi słów. No po prostu ZAJEBISTY!!!! <3
Nigdy nie czytałam czegoś tak wspaniałego. Czytałam juz wiele One Shortów, ale pierwszy raz w takiej odmiennej formie. Bardzo mi sie spodobał.
Oczysiscie płakałam jak dziecko.
Urzekło mnie w nim to, że ukazuje różne aspekty miłości. Tylke cytatów.
Widać że Cheryl włożyła w niego dużo pracy i jeszcze więcej serca. Jak zresztą zawsze.
Obie macie niesamowite talenty
To jest niewiarygodne. Takie młode a takie uzdolnione.
Z tego One Shorta aż tryska emocjami!
Zmusza do myślenia. A właśnie o to chyba w tym wszystkim chodzi. Piszesz, bi chcesz przekazać ludziom to co masz w sercu. Chcesz się tym podzielić, dać upust emocją a przy tym sprawić że na tym świecie pojawi sie trochę więcej miłości i przyjaźni.
Czekam na kolejne pouczające arcydzieła.
Kocham styl pisania Twój i Cheryl. Jesteście cudowne <3
Te amo
Madzia <3
Co mogę powiedzieć? Wyciskacz łez, popłakałam się na wątku w różą, aż nie mogłam czytać dalej. Wybaczcie że tak póżno to piszę, ale dopiero znalazłam to. Tak troszkę mi się wydaję że taki podobny wątek czytałam w jedny z os'ów, ale to nic, i tak był piękny <3 Najdziwniejsze jest to że nie poznaliśmy imienia bruneta ;>
OdpowiedzUsuńDusia ♥