sobota, 12 lipca 2014

Konkurs Miejsce 3


OS ''- Wiesz jak to jest być setki kilometrów od osoby, którą kocha się nade wszystko? Bo ja wiem.''

Autorka: Maja Blanco


***

Ludmiła miała zaledwie szesnaście lat, była szczupłą i zgrabną dziewczyną. Włosy były blond, loki, nieposkromione opadały na jej ramiona. Oczy miały kolor głębokiego błękitu, zdawały się hipnotyzować.
Spojrzysz, a nigdy się od nich nie oderwiesz.
 Nic dziwnego, że chłopcy pchali się do niej drzwiami i oknami. A ona? Wykorzystywała ich i bez skrupułów porzucała, żywiła się smutkiem innych. To była dla niej zabawa, a ona umiała się zabawić.
Zabawić uczuciami?
***
Pierwszy dzień szkoły.

,,Nie mogę uwierzyć, że znowu będę musiała użerać się z nauczycielami''
,,Nie mogę uwierzyć, że nie będę mogła chodzić codziennie na imprezy''
,,Nie mogę uwierzyć, że będę musiała się uczyć i nie będę miała czasu na randki''
,,Nie mogę uwierzyć, że....''

Pierwsza lekcja minęła w dziwnym spokoju. Obok Ludmiły kręciła się masa chłopców, ale ona nie rzuciła okiem na żadnego z nich. Zdawało się, że jest w innym świecie.
- Lu? Lu! - brunetka pstrykała przed twarzą przyjaciółki.
- O, Viola. Powiedziałabym, że miło cię widzieć ale... - mruknęła blondynka ale słychać było, że siliła się na miły ton.

Przecież któż miał czelność przerwać jej rozmyślania?!

- Czyli nie chcesz wiedzieć co ten brunet z pierwszej ławki przekazał mi dla ciebie? Nie? No to idę - rzuciła brunetka, ale kiedy zobaczyła wyraz twarzy Ludmiły wybuchnęła gromkim śmiechem - przekazał mi liścik - ciągnęła - wydaje mi się czy on tobie też się spodobał?
- Tak, jest idealny do wykorzystania i porzucenia, a co myślałaś?
- Eh, Ludmiła kiedyś zrozumiesz jak bardzo ranisz tych biednych chłopców ale wtedy będzie już za późno.
- Nie jesteś osobą, która ma prawo mnie pouczać. Postępujesz dokładnie tak jak ja - warknęła i wyrwała list z rąk przyjaciółki. Rozwinęła szarą kartką, dokładnie zwiniętą aby nie było widać treści :

''Złotowłosa,
Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
Kiedy Cię ujrzałem moje serce zaczęło bić mocniej.
Spotkajmy się po szkole w kawiarence,
Wydajesz się inteligentną dziewczyną, chciałbym Cię poznać
~~ Brunet z pierwszej ławki ''

- I co? - dopytywała się przyjaciółka - co napisał?
- Chce się spotkać - Ludmiła rzuciła obojętnie, chociaż przez jej skórę przeszedł dreszcz. W tym chłopaku było coś innego. Coś co wyróżniało go na tle innych, ale nie wiedziała co to było.

***

Spóźnia się, mruknęła do siebie Ludmiła stojąc pod umówionym miejscem.
Pięć minut, dziesięć....
Nie ma go?
Już miała iść do domu kiedy zobaczyła bruneta biegnącego do niej z bukietem krwistoczerwonych róż. Siliła się nie pokazywać uśmiechu i udawać obojętną ale nie wychodziło jej to najlepiej.
- Przepraszam za spóźnienie - pokazał rząd białych zębów i podał jej bukiet - masz, to dla ciebie.
- Nie masz zegarka? - Nawet w takiej chwili nie umiała odpuścić sobie złośliwości.
- A może tak ''dziękuję''? - spytał chłopak ale w jego głosie nie czuć było złości, nawet minimalnej.
- Dziękuję - mruknęła.
Weszli do kawiarenki, zajęli miejsca naprzeciwko siebie, Ludmiła nie odrywała wzroku od jego oczu, słyszała, że mówił ale nie słuchała, zatraciła się w brązie jego oczu. On zorientował się, że nie słucha i również zatracił się w jej spojrzeniu. Siedzieli tak patrząc sobie w oczy, nie mówiąc nic, nie zwracając uwagi na nikogo. Zdawało się, że czytają sobie w myślach, prowadzili rozmowę nie wydobywając z siebie głosu... Mogliby tak siedzieć bardzo długo gdyby nie przerwał im dźwięk telefonu.
- Och, wybacz - odgarnęła włosy za ucho i wyłączyła telefon - a właściwie jak się nazywasz?
-  León Verdas, a ty Ludmiła Ferro.
- Skąd wiesz? - spytała zaskoczona, ale nie usłyszała odpowiedzi. Zobaczyła tylko jak chłopak z impetem wybiega z kawiarenki. Pobiegła za nim, a gdy wreszcie go znalazła siedział na ulicy, trzymając w rękach ciało dziecka. Krwawiło, twarz była zupełnie pozbawiona kolorów. Po jego rumianych policzkach spływały łzy. Podeszła bliżej...
- Co się stało? - wymamrotała. Nie zdawała sobie sprawy jak bardzo jest przerażona. Nie odpowiedział. Uklękła i dotknęła jego policzka, starała się sprawić żeby jej dotyk był niezwykle delikatny.
- Ona nie żyje - odezwał się chłodno, a po jego twarzy spływało coraz więcej łez. Nie zadawała więcej pytań, domyśliła się, że był to ktoś bliski, przytuliła go tylko i pogładziła włosy dziecka.
***

Dziewczynka, która zginęła była jego siostrą. Jego jedyną radością. Po jej śmierci spotykali się codziennie, stali się niezwykle bliscy. Zbliżył ich ból. Ludmiła straciła braciszka, to przez tę śmierć była taka obojętna na uczucia innych...  Nie chciała aby nikt inny był szczęśliwy. Straciła sens życia, a León  nadał go jej ponownie.
***
Trzy lata później.

Dzisiaj mijały dokładnie trzy lata odkąd się poznali. Umówili się na spotkanie w kawiarence, w której zakiełkowało ich uczucie. Ludmiła założyła niebieską sukienkę, delikatnie umalowała rzęsy, uczesała włosy w koński ogon i ruszyła na spotkanie. Stanęła pod kawiarenką, znowu się spóźniał. Tak jak wtedy. Usiadła na ławeczce i czekała. Ktoś zasłonił jej oczy. Zachichotała, wiedziała, że to  był on, czuła jego zapach. Teraz również przyniósł jej bukiet czerwonych róż. Przepełniona radością nie zauważyła nawet, że León jest czymś zmartwiony.
- Ludmiła, skarbie, musimy porozmawiać - mówił wyrywając się z jej uścisku.
- Słucham? - Nie spodziewała się, że to co zaraz usłyszy będzie miało wpływ na jej całe życie.
- Ja... - zaczął, po czym wziął głęboki oddech - ja wyjeżdżam. Nie odezwała się. Patrzyła na niego nie mogąc uwierzyć w to co właśnie powiedział. Do oczu napłynęły jej łzy.
- Ale jak to wyjeżdżasz? - wymamrotała.
- Moi rodzice się przeprowadzają. Nie mam wyboru. To miejsce nosi za sobą zbyt wiele wspomnień, śmierć Izabell...
- Nie zobaczymy się już?
- Zobaczymy, obiecuję ci to.
- Ale León... Ja... - zawahała się, nigdy wcześniej nikomu tego nie mówiła - ja Cię kocham.
- A myślisz, że ja Ciebie nie? Że gdybym Cię nie kochał groziłbym matce? Ale to na nic, jest nie ugięta... Ludmiła zobaczyła, że León zaczyna drżeć, przesunęła się bliżej i delikatnie musnęła jego usta. Odwzajemnił gest, splotła ich ręce i zatraciła się w pocałunku. Ostatnim pocałunku.

 ***

7 listopada, dwa tysiące dwunasty,
Nie ma go już pół roku, cztery dni i dwie godziny. Moje serce jest w strzępach.
Cierpię.

16 grudnia, dwa tysiące dwunasty,
Nie ma go już siedem miesięcy, dziewięć dni i cztery godziny. Nadal tęsknię. Nadal nie umiem poradzić sobie z bólem. Straciłam przyjaciół, wieczny smutek ciąży na mnie jak klątwa. Jedyną wierną mi przyjaciółką jest żyletka.
León wróć, błagam.

9 stycznia, dwa tysiące trzynasty,
Nie ma go już osiem miesięcy, trzy dni i sześć godzin. Nie mam z nim żadnego kontaktu, nawet nie umiem zadzwonić, pewnie ma tam nową dziewczynę, zapomniał o mnie.
A ja żyję, pochłonięta smutkiem i tęsknotą, żyję zatracona we wspomnieniach...
Potrzebuję Cię, brunecie z pierwszej ławki.

16 lipca, dwa tysiące trzynasty,
Nie ma go już wieki, nie będę liczyć czasu, to zbyt długo, ja nie chcę już żyć.
To już koniec. Mam nadzieję, że zostaną po mnie miłe wspomnienia.
Idę do braciszka, może mnie przytuli, znów poczuję bicie jego serca...
Kocham Cię nad życie, León, kiedyś się spotkamy.
Żegnam, złotowłosa.
***

10 listopada, dwa tysiące dwunasty,
Nie ma jej już pół roku, siedem dni i dwie godziny. Zostałem sam, nie mam kontaktu z nikim, z matką nie rozmawiam, nie wychodzę z pokoju. Ja tęsknię, pragnę znów poczuć jej ciepło.
Oświetlasz moje dni, gwiazdko.

20 grudnia, dwa tysiące dwunasty,
Nie ma jej już siedem miesięcy, trzynaście dni i cztery godziny. Nie wyobrażałem sobie, że smutek może mnie pochłonąć do tego stopnia, że zacznę myśleć o śmierci. Nie mam już tu nic na czym by mi zależało.
Ludmiła, proszę, wyciągnij mnie z tej otchłani.

10 stycznia, dwa tysiące trzynasty,
Nie ma jej już osiem miesięcy, cztery dni i pięć godzin. Ostatnio zacząłem eksperymentować ze swoim ciałem, wyryłem na swojej klatce piersiowej napis ''Ludmiła, moja miłość po czasu kres''.
Chciałabym do niej zadzwonić, ale jestem tchórzem. Na pewno ma już chłopaka, a ja byłem tylko jej przygodą.
Kiedy mówiłem kocham, naprawdę kochałem, proszę, przyjdź.

17 lipca, dwa tysiące trzynasty,
Nie ma jej i nigdy nie wróci, muszę się z tym pogodzić. A ja nie chcę żyć bez niej, nie radzę już sobie. Moja przyjaciółka, żyletka ma dla mnie lepsze rozwiązanie. Niedługo spotkam moją siostrzyczkę, nie będę już sam. Może kiedyś dołączy tam do mnie złotowłosa, może będzie mnie pamiętała.
Kocham Cię, Ludmiło, nie było dnia kiedy w to zwątpiłem, myślałem o Tobie codziennie.
Żegnam, brunet z pierwszej ławki.

***

Po ich śmierci znaleziono te zapiski i pochowano ich razem.
León i Ludmiła - na zawsze razem.
Teraz już nie cierpią, nie płaczą, nie jest mi źle.
Nareszcie są szczęśliwi. W innym świecie - ale razem. To się liczy.


*****
Witam serdecznie z miejscem trzecim :D
Jak Wam się podoba?
Mi strasznie.
Oddaje bardzo dużo emocji..
Jest to na pewno oryginalny pomysł bo przynajmniej ja takiego jeszcze nie widziałam.
Powiem szczerze...
Nie lubiłam czytać OS o parach typu Leomiła.
Ale..
Dzięki Tobie Maju polubiłam,
Dziękuje Ci za to <3
Cóż.. Co by tu dużo mówić?
OS jest wspaniały, oryginalny, cudowny..
Można by było tak wymieniać w nieskończoność.
Ich rozłąka.
Aż łezka zakręciła mi się w oku.
Jest to prawdziwa historia miłości szczerej..
Ukazuje jak bardzo człowiek może się zmienić dla drugiej osoby..
To wspaniałe jak to wszystko opisałaś.
Na pewno zasłużyłaś na miejsce na podium.
Serdecznie gratuluję ale jeszcze bardziej chcę Ci podziękować że w ogóle wzięłaś udział  :**
Przypuszczam że ten OS poruszył wami tak samo jak mną, dlatego komentować !
Ona na to zasługuję !
Podziękujcie jej za tą ciężką pracę!
Bo ja Maju bardzo Ci dziękuje <333

Buziaki,
Miska Verdas

1 komentarz:

  1. Tsa, brak komentarzy XD
    No ale co tam xD Dziękuję Ci kochana, tyle mogę powiedzieć ♥

    OdpowiedzUsuń