Rozdział ten jest dedykowany Madzi Piątkowskiej.
Chciałabym przez to podziękować Ci za te wszystkie miłe słowa <3
To na prawdę miłe, że chociaż jedna osoba docenia moje starania.
Ale z drugiej strony przepraszam że dedykuję Ci takie coś.
Mam nadzieję że nie będziesz przez to na mnie zła :/
Następny dzień...
Promienie słońca obudziły Włocha. Był strasznie śpiący ponieważ przez sześć godzin nie mógł zasnąć. Wciąż myślał o blondynce na którą wczoraj wpadł. Czuł że była inna. Coś go do niej ciągnęła. Jeszcze nigdy niczego takiego nie czuł. Zapomnij, jest kolejną pustą idiotką. Za każdym razem gdy o niej myślał przypominał sobie właśnie to zdanie. Próbował na siłę wpoić sobie że musi ją zdobyć, przespać się z nią a potem rzucić jak psa. Pytanie tylko Czemu? Dlaczego tak strasznie chce utrzymać swój charakter? Odpowiedź jest prosta. Boi się. Cholernie boi się że może się zakochać. Że ludzie którzy teraz go "szanują" zaczną się z niego naśmiewać. Nie mógł do tego dopuścić. Jego własna "reputacja" była na pierwszym miejscu. Najważniejsza.
Postanowił za wszelką cenę działać. Zdobyć ją, a potem złamać jej serce. Ma być kolejną na jego liście. Obmyślił plan. Będziemiły. Nie. On będzie udawał. W rzeczywistości wciąż będzie wrednym charakterkiem. Kolejne kłamstwo. Jest już specjalistom w tych sprawach. Cały czas kłamię tylko dla przyjemności. Więc kolejna taka "akcja" nie zrobi na nim najmniejszego wrażenia.
Można by rzec że zaczyna się zmieniać. Na gorsze.
Zerwał się z łóżka i pobiegł do łazienki. Tam wykonał wszystkie poranne czynności. Następnie ruszył przed swoją garderobę z której wybrał odpowiedni strój. Po założeniu wszystkich rzeczy ostatni raz przejrzał się w lustrze uśmiechając się widząc swój wygląd. Idealny.
Otworzył drzwi do pokoju i skierował się do kuchni. Doskonale wiedział że musi zmierzyć się ze swoją rodziną. Ale nie miał na to najmniejszej ochoty. Przeszedł przez próg pomieszczenia i ujrzał całą rodzinę która wspólnie jadła śniadanie. Rozmawiali i uśmiechali się lekko. Gdy go ujrzeli zapadła cisza. Nikt nie miał zamiaru się odezwać. Tak jakby wypowiedzenie jakiegoś słowa miało być karą śmierci. Podszedł do lodówki z której wyciągnął butelkę soku pomarańczowego. Stał przy niej przez chwilę bez żadnego ruchu.
- Siadaj- rzucił stanowczo ojciec chłopaka.
Federico cicho westchnął i nie odzywając się ani słowem wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Postanowił zadzwonić do swojego kumpla Marco.
Wykręcił odpowiedni numer i już po chwili usłyszał sygnał.
Jeden, drugi, trzeci.
Już miał się rozłączyć gdy nagle usłyszał jakiś głos w słuchawce.
- Halo?- spytała osoba po drugiej stronie.
- Siema stary, wiesz wpadłem do Buenos Aires i pomyślałem że może gdzieś razem wyskoczymy- powiedział.
- Nie wiem czy znajdę dzisiaj czas.
Jego twarz od razu posmutniała.
- No weź. Potrzebuję tego. Muszę odpocząć od tego świata.
- Dobra. Widzimy się o 20 pod klubem " Plaża ", wiesz gdzie to?- zapytał Marco.
- Nie ale jakoś sobie poradzę, to do zobaczenia..- nie czekając na odpowiedź rozłączył się.
Do imprezy zostało jeszcze dużo czasu. postanowił się przejść bo do domu nie chciał wracać.
Idąc chodnikiem zauważył jakąś przepiękną brunetkę. Uśmiechnął się cwaniacko i przyspieszył kroku....
******
W tym samym czasie..
Poczuła jakieś ciepło, męskie ciepło. Czyjeś serce które biło w spokojnym tempie. Otworzyła zaspane powieki i pierwsze co ujrzała to twarz szatyna, który jeszcze słodko spał. Uśmiechnęła się na ten widok. Wyglądał strasznie seksownie w potarganych włosach, delikatnym uśmiechu. Zauważyła promienie słońca przedostające się zacięcie przez firankę wprost na łóżko. Postanowiła zrobić śniadanie. Powoli wydostała się z uścisku chłopaka i podniosła się do pozycji siedzącej. Już miała wstawać gdy nagle poczuła jak jakaś ręka łapie ją i z całą siłą przyciąga do siebie. Objął ją mocno.
- Leon wariacie puszczaj- mówiła roześmiana dziewczyna.
- Nie nigdzie nie idziesz- powiedział poważnie.
- No alle..- nie dokończyła bo wiedziała że to i tak nic nie da.
- A tak w ogóle to dzień dobry ślicznotko- powiedział szatyn i cmoknął jej policzek.
- Dzień dobry porywaczu- odpowiedziała na co oboje się zaśmiali.
Leżeli tak dwadzieścia minut wygłupiając się, przytulając i rozbawiając nawzajem.
W którymś momencie brzuch chłopaka zaczął wydawać dziwne odgłosy.
- Edek no zamknij się!- krzyknął szatyn na co się zaśmiała.
- Edek?! Nazwałeś swój brzuch Edek?- pytała przez śmiech.
- Tak, masz coś do mojego przyjaciela!?- mówiąc to jego twarz spoważniała.
- Jesteś nienormalny- powiedziała na co chłopak natychmiastowo odwrócił głowę i skrzyżował ręce na piersiach udając obrażonego.
- Spokojnie, ona się nie zna. Twoje imię jest prześliczne.- mówił głaszcząc swój brzuch.
- Czy ty rozmawiasz sam ze sobą?- spytała lekko zdziwiona.
- Nie, chyba widać że prowadzę konwersację z Edziuniem, więc nam nie przeszkadzaj- rzucił chłopak nadal obrażony.
- Idiota.- powiedziała pod nosem.
Następnie podniosła się z łóżka i skierowała w stronę wieszaka który znajdował się u niej w pokoju. Ściągnęła z niego szlafrok. Następnie go założyła i przewiązała pasek. Spojrzała na szatyna, który w dalszym ciągu się nie odzywał. Wywróciła teatralnie oczami.
- To ja zostawiam parę młodą samą żebyście mogli sobie "porozmawiać". Jakby co jestem w kuchni i robię śniadanie.-rzekła i już po chwili zniknęła za drzwiami.
- Jeszcze się nie zaręczyliśmy, ale to tylko kwestia czasu!- krzyknął jeszcze chłopak co ponownie rozbawiło dziewczynę.
Zeszła powoli po schodach po czym ruszyła w kierunku kuchni. Podeszła do lodówki i otworzyła ją. Przez dłuższą chwilę zastanawiała się co przygotować gdy w końcu postawiła na tosty. Wyciągnęła potrzebne składniki, które położyła na blacie. Następnie nastawiła wodę na herbatę. Po dziesięciu minutach wyłożyła przygotowany przysmak na talerze. Chciała polać je ketchupem gdy poczuła czyjeś ciepłe ręce obejmujące ją w tali. Zimny, miętowy oddech na jej karku sprawił że przez całe ciało przeszedł ją przyjemny dreszcz.
- Przepraszam- szepnął cicho całując jej policzek.
- Nic się nie stało- powiedziała uśmiechając się. Sprytnie odwróciła się w stronę Meksykanina. Nie myśląc długo przytuliła się do niego.
- Dziękuje- szepnęła prawie niesłyszalnie.
- Ale za co?- spytał zdezorientowany odwzajemniając uścisk.
- Za to że jesteś. Za to że mogę Ci zaufać. Dziękuje Ci za to że mnie wspierasz, sprawiasz że uśmiech nie schodzi z mojej twarzy. Jesteś wspaniałym przyjacielem.
Na te słowa mimowolnie się uśmiechnął.
- Nie ma za co ślicznotko, zawsze będę- powiedział odsuwając się od niej i delikatnie całując jej rozgrzany policzek.- A teraz chodźmy już jeść bo Edziu wariuje.- Jak na zawołanie brzuch chłopaka wydał zabawny dźwięk. Obydwoje się zaśmiali. Następnie zasiedli razem do stołu i zaczęli konsumować posiłek. Zajęło im to pół godziny. Szatynka cały czas śmiała się z Verdasa który miał całą twarz w ketchupie. Po skończonym posiłku wspólnie posprzątali i najedzeni usiedli na sofie w salonie. Przez dłuższą chwilę żadne z nich się nie odzywało aż w końcu chłopak postanowił przerwać tą ciszę.
- Jestem w ciąży.
Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwionym wyrazem twarzy.
- Chcesz być ojcem?- spytał poważny.
Nie wytrzymała i zaczęła się śmiać na cały dom. Możliwe nawet że słyszeli ją sąsiedzi.
- Ty tak na poważnie?- pytała przez śmiech.
- Tak.
Rozbawiona przyłożyła rękę do czoła chłopaka.
- Co Ty robisz?- zapytał ciekawy obserwując ją.
- Sprawdzam czy dobrze się czujesz. I wnioskuję że to nieuleczalne.- rzekła uśmiechając się serdecznie.
Przez następną godzinę siedzieli i dużo rozmawiali.
W pewnym momencie szatyn poderwał się z miejsca.
- Coś się stało?- zapytała przejęta i również wstała.
- Idziemy na piknik! Bądź gotowa za trzy godziny. Przyjdę po Ciebie.- powiedział zadowolony i po chwili pobiegł do pokoju dziewczyny. Wrócił ubrany we wczorajsze ubrania, całując jej policzek pobiegł ubierać buty.
- To widzimy się o 15 złotko.- mówiąc to posłał jej uśmiech numer osiem. Pomachał jej jeszcze i wyszedł. Lekko oszołomiona zaczęła krzyczeć i biegać po całym pokoju. W pewnym momencie stanęła na samym środku pomieszczenia i spojrzała na zegarek.
- Muszę się pospieszyć bo nie zdążę- rzuciła sama do siebie i ruszyła do sypialni. Zabrała ręcznik z kaloryfera i weszła do łazienki. Ściągnęła szlafrok oraz piżamę. Odwróciła się chcąc go położyć na szafkę gdy nagle...
Promienie słońca obudziły Włocha. Był strasznie śpiący ponieważ przez sześć godzin nie mógł zasnąć. Wciąż myślał o blondynce na którą wczoraj wpadł. Czuł że była inna. Coś go do niej ciągnęła. Jeszcze nigdy niczego takiego nie czuł. Zapomnij, jest kolejną pustą idiotką. Za każdym razem gdy o niej myślał przypominał sobie właśnie to zdanie. Próbował na siłę wpoić sobie że musi ją zdobyć, przespać się z nią a potem rzucić jak psa. Pytanie tylko Czemu? Dlaczego tak strasznie chce utrzymać swój charakter? Odpowiedź jest prosta. Boi się. Cholernie boi się że może się zakochać. Że ludzie którzy teraz go "szanują" zaczną się z niego naśmiewać. Nie mógł do tego dopuścić. Jego własna "reputacja" była na pierwszym miejscu. Najważniejsza.
Postanowił za wszelką cenę działać. Zdobyć ją, a potem złamać jej serce. Ma być kolejną na jego liście. Obmyślił plan. Będzie
Można by rzec że zaczyna się zmieniać. Na gorsze.
Zerwał się z łóżka i pobiegł do łazienki. Tam wykonał wszystkie poranne czynności. Następnie ruszył przed swoją garderobę z której wybrał odpowiedni strój. Po założeniu wszystkich rzeczy ostatni raz przejrzał się w lustrze uśmiechając się widząc swój wygląd. Idealny.
Otworzył drzwi do pokoju i skierował się do kuchni. Doskonale wiedział że musi zmierzyć się ze swoją rodziną. Ale nie miał na to najmniejszej ochoty. Przeszedł przez próg pomieszczenia i ujrzał całą rodzinę która wspólnie jadła śniadanie. Rozmawiali i uśmiechali się lekko. Gdy go ujrzeli zapadła cisza. Nikt nie miał zamiaru się odezwać. Tak jakby wypowiedzenie jakiegoś słowa miało być karą śmierci. Podszedł do lodówki z której wyciągnął butelkę soku pomarańczowego. Stał przy niej przez chwilę bez żadnego ruchu.
- Siadaj- rzucił stanowczo ojciec chłopaka.
Federico cicho westchnął i nie odzywając się ani słowem wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Postanowił zadzwonić do swojego kumpla Marco.
Wykręcił odpowiedni numer i już po chwili usłyszał sygnał.
Jeden, drugi, trzeci.
Już miał się rozłączyć gdy nagle usłyszał jakiś głos w słuchawce.
- Halo?- spytała osoba po drugiej stronie.
- Siema stary, wiesz wpadłem do Buenos Aires i pomyślałem że może gdzieś razem wyskoczymy- powiedział.
- Nie wiem czy znajdę dzisiaj czas.
Jego twarz od razu posmutniała.
- No weź. Potrzebuję tego. Muszę odpocząć od tego świata.
- Dobra. Widzimy się o 20 pod klubem " Plaża ", wiesz gdzie to?- zapytał Marco.
- Nie ale jakoś sobie poradzę, to do zobaczenia..- nie czekając na odpowiedź rozłączył się.
Do imprezy zostało jeszcze dużo czasu. postanowił się przejść bo do domu nie chciał wracać.
Idąc chodnikiem zauważył jakąś przepiękną brunetkę. Uśmiechnął się cwaniacko i przyspieszył kroku....
******
W tym samym czasie..
Poczuła jakieś ciepło, męskie ciepło. Czyjeś serce które biło w spokojnym tempie. Otworzyła zaspane powieki i pierwsze co ujrzała to twarz szatyna, który jeszcze słodko spał. Uśmiechnęła się na ten widok. Wyglądał strasznie seksownie w potarganych włosach, delikatnym uśmiechu. Zauważyła promienie słońca przedostające się zacięcie przez firankę wprost na łóżko. Postanowiła zrobić śniadanie. Powoli wydostała się z uścisku chłopaka i podniosła się do pozycji siedzącej. Już miała wstawać gdy nagle poczuła jak jakaś ręka łapie ją i z całą siłą przyciąga do siebie. Objął ją mocno.
- Leon wariacie puszczaj- mówiła roześmiana dziewczyna.
- Nie nigdzie nie idziesz- powiedział poważnie.
- No alle..- nie dokończyła bo wiedziała że to i tak nic nie da.
- A tak w ogóle to dzień dobry ślicznotko- powiedział szatyn i cmoknął jej policzek.
- Dzień dobry porywaczu- odpowiedziała na co oboje się zaśmiali.
Leżeli tak dwadzieścia minut wygłupiając się, przytulając i rozbawiając nawzajem.
W którymś momencie brzuch chłopaka zaczął wydawać dziwne odgłosy.
- Edek no zamknij się!- krzyknął szatyn na co się zaśmiała.
- Edek?! Nazwałeś swój brzuch Edek?- pytała przez śmiech.
- Tak, masz coś do mojego przyjaciela!?- mówiąc to jego twarz spoważniała.
- Jesteś nienormalny- powiedziała na co chłopak natychmiastowo odwrócił głowę i skrzyżował ręce na piersiach udając obrażonego.
- Spokojnie, ona się nie zna. Twoje imię jest prześliczne.- mówił głaszcząc swój brzuch.
- Czy ty rozmawiasz sam ze sobą?- spytała lekko zdziwiona.
- Nie, chyba widać że prowadzę konwersację z Edziuniem, więc nam nie przeszkadzaj- rzucił chłopak nadal obrażony.
- Idiota.- powiedziała pod nosem.
Następnie podniosła się z łóżka i skierowała w stronę wieszaka który znajdował się u niej w pokoju. Ściągnęła z niego szlafrok. Następnie go założyła i przewiązała pasek. Spojrzała na szatyna, który w dalszym ciągu się nie odzywał. Wywróciła teatralnie oczami.
- To ja zostawiam parę młodą samą żebyście mogli sobie "porozmawiać". Jakby co jestem w kuchni i robię śniadanie.-rzekła i już po chwili zniknęła za drzwiami.
- Jeszcze się nie zaręczyliśmy, ale to tylko kwestia czasu!- krzyknął jeszcze chłopak co ponownie rozbawiło dziewczynę.
Zeszła powoli po schodach po czym ruszyła w kierunku kuchni. Podeszła do lodówki i otworzyła ją. Przez dłuższą chwilę zastanawiała się co przygotować gdy w końcu postawiła na tosty. Wyciągnęła potrzebne składniki, które położyła na blacie. Następnie nastawiła wodę na herbatę. Po dziesięciu minutach wyłożyła przygotowany przysmak na talerze. Chciała polać je ketchupem gdy poczuła czyjeś ciepłe ręce obejmujące ją w tali. Zimny, miętowy oddech na jej karku sprawił że przez całe ciało przeszedł ją przyjemny dreszcz.
- Przepraszam- szepnął cicho całując jej policzek.
- Nic się nie stało- powiedziała uśmiechając się. Sprytnie odwróciła się w stronę Meksykanina. Nie myśląc długo przytuliła się do niego.
- Dziękuje- szepnęła prawie niesłyszalnie.
- Ale za co?- spytał zdezorientowany odwzajemniając uścisk.
- Za to że jesteś. Za to że mogę Ci zaufać. Dziękuje Ci za to że mnie wspierasz, sprawiasz że uśmiech nie schodzi z mojej twarzy. Jesteś wspaniałym przyjacielem.
Na te słowa mimowolnie się uśmiechnął.
- Nie ma za co ślicznotko, zawsze będę- powiedział odsuwając się od niej i delikatnie całując jej rozgrzany policzek.- A teraz chodźmy już jeść bo Edziu wariuje.- Jak na zawołanie brzuch chłopaka wydał zabawny dźwięk. Obydwoje się zaśmiali. Następnie zasiedli razem do stołu i zaczęli konsumować posiłek. Zajęło im to pół godziny. Szatynka cały czas śmiała się z Verdasa który miał całą twarz w ketchupie. Po skończonym posiłku wspólnie posprzątali i najedzeni usiedli na sofie w salonie. Przez dłuższą chwilę żadne z nich się nie odzywało aż w końcu chłopak postanowił przerwać tą ciszę.
- Jestem w ciąży.
Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwionym wyrazem twarzy.
- Chcesz być ojcem?- spytał poważny.
Nie wytrzymała i zaczęła się śmiać na cały dom. Możliwe nawet że słyszeli ją sąsiedzi.
- Ty tak na poważnie?- pytała przez śmiech.
- Tak.
Rozbawiona przyłożyła rękę do czoła chłopaka.
- Co Ty robisz?- zapytał ciekawy obserwując ją.
- Sprawdzam czy dobrze się czujesz. I wnioskuję że to nieuleczalne.- rzekła uśmiechając się serdecznie.
Przez następną godzinę siedzieli i dużo rozmawiali.
W pewnym momencie szatyn poderwał się z miejsca.
- Coś się stało?- zapytała przejęta i również wstała.
- Idziemy na piknik! Bądź gotowa za trzy godziny. Przyjdę po Ciebie.- powiedział zadowolony i po chwili pobiegł do pokoju dziewczyny. Wrócił ubrany we wczorajsze ubrania, całując jej policzek pobiegł ubierać buty.
- To widzimy się o 15 złotko.- mówiąc to posłał jej uśmiech numer osiem. Pomachał jej jeszcze i wyszedł. Lekko oszołomiona zaczęła krzyczeć i biegać po całym pokoju. W pewnym momencie stanęła na samym środku pomieszczenia i spojrzała na zegarek.
- Muszę się pospieszyć bo nie zdążę- rzuciła sama do siebie i ruszyła do sypialni. Zabrała ręcznik z kaloryfera i weszła do łazienki. Ściągnęła szlafrok oraz piżamę. Odwróciła się chcąc go położyć na szafkę gdy nagle...
******
Witam wszystkich w tą niezbyt piękną niedzielę <3
Jak Wam mijają wakacje?
Bo ja na razie siedzę i się nudzę :D
Tak więc przychodzę do Was z tym czymś na górze.
Serdecznie przepraszam że musicie to czytać..
Tak wiem krótki ale następny powinien pojawić się szybciej, to dlatego jest taki krótki xd...
Witam wszystkich w tą niezbyt piękną niedzielę <3
Jak Wam mijają wakacje?
Bo ja na razie siedzę i się nudzę :D
Tak więc przychodzę do Was z tym czymś na górze.
Serdecznie przepraszam że musicie to czytać..
Tak wiem krótki ale następny powinien pojawić się szybciej, to dlatego jest taki krótki xd...
Ciekawego kogo zauważył Federico?
Co zrobi?
Co się stało Vilu?
Tego wszystkiego dowiedziecie się w następnym rozdziale xd
Wiem jestem okrutna że kończę w takich momentach.
A no właśnie..
Zapomniałabym.
Konkurs kończy się już 10 czyli za 4 dni.
Dlatego kieruję do Was pewne pytanie..
Wolicie abym od razu napisała notkę kto które miejsce zajął, czy abym publikowała po kolei OS'y od miejsca ostatniego do pierwszego?Piszcie w komentarzach co wolicie..
Co zrobi?
Co się stało Vilu?
Tego wszystkiego dowiedziecie się w następnym rozdziale xd
Wiem jestem okrutna że kończę w takich momentach.
A no właśnie..
Zapomniałabym.
Konkurs kończy się już 10 czyli za 4 dni.
Dlatego kieruję do Was pewne pytanie..
Wolicie abym od razu napisała notkę kto które miejsce zajął, czy abym publikowała po kolei OS'y od miejsca ostatniego do pierwszego?Piszcie w komentarzach co wolicie..
Rozdział 8 pojawi się jeżeli pod tym postem będzie 14 komentarzy.
Ostatnio tyle nie było..
Ale postanowiłam się nad wami zlitować.
Teraz ulgi nie będzie.
Ostatnio tyle nie było..
Ale postanowiłam się nad wami zlitować.
Teraz ulgi nie będzie.
Już nie zanudzam,
Trzymajcie się i miłych wakacji,
Miśka Verdas <3
Trzymajcie się i miłych wakacji,
Miśka Verdas <3
Rezerwuję sobie miejscówkę misiu ❤️
OdpowiedzUsuńJak obiecałam, tak robię :*
UsuńWracam z komentarzem <3
Wiem, dość dawno nie gościłam z komentarzem na tym blogu, za co cholernie cię przepraszam ;c
Smutno mi się teraz zrobiło, jak o tym pomyślę ;ccc
Przepraszam cię ;ccc
Mam nadzieję, że mi wybaczysz, a jak nie, no to... Się zabije ;c
Dobrze, nevermind ;>
Siódemeczka <3
Jest genialna.
Nie do opisania, rozumiesz?
Nigdy, ale to nigdy nie mów mi, że nie umiesz pisać, jasne?! Bo tutaj mamy potwierdzenie i każdy dobrze o tym wie, że masz wielki talent <3
Fede i Marco, impreża... Będzie ostro xD Hymhym... ;>
Leonetta..
No i co ja mam o niej powiedzieć? ;//
W twoim opowiadaniu jest taka szłoddkkaaa <3
Takie słodziaqqqi z nich ;*
I jak ja czytam to takie "Naaaaww <3"
I od razu przyjemnie mi sie na serduchu robi <3
I jak pomyśle, co będzie na moim blogu to aż źle mi sie robi, że u cb tak szczęśliwie ;c
Ups... wygadałam sie!
Cheryl, ty cioto! -,-
Naprawdę... Ja już nie wiem co mam pisać u cb w komkach, bo to, co chciałam... Już napisałam ;// Juz napisałam wiele rzeczy i nie chce pisać tego samego, ale... Masz talent misiu! Nie marnuj go, jasne?! <3
Przepraszam, że komentarz taki krótki, ale mam misje do wykonania *o* xDD Aha... I już od dawna czekam na twój komentarz u mnie ;c tak bardzo chcę znać twoje zdanie, no ale trudno.. <3 :*
KOCHAM CIĘ! <3
Twoja na zawsze,
Cheryl ♥
Piękne <3
OdpowiedzUsuńZajmuje sobie miejscówkę. Wrócę później. <3
OdpowiedzUsuńPowracam, po tak długim czasie.
UsuńPRZEPRASZAM!
Tak strasznie mi głupio.
Dedykujesz mi rozdział a ja nie komentuje go tak długo.
Przperaszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam!
Dobra a teraz do rzeczy....
Jak ja mam sie złościć?!?!?!?!?!??
Nawet nie wiesz jakiego miałam banana na twarzy gdy przeczytałam dedyka!!!!!
Strasznie ci dziękuję. ;*
Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
Zaciech na maksa!!!!
Mam dedyka na jednym z najlepszych blogów o Leonettcie!
Zaciech zaciech i jeszcze raz zaciech. <3
Nie znam słów, które mogłyby wyrazić moją wdzięczność.
Strasznie Ci dziękuję kochana <3
Zakochałam się w takim wydaniu Fede<3
Taki słodki bad boy!!! Ale czyżby ten bed boy zakochał się w pięknej blondynce. Nie mogę doczekać sie ich dalszych relacji! <3
Marco i Fede przyjaciele. Mam nadzieję, że po ich imprezie główka nie będzie boleć. ^^
A teraz nasza Leonetta. <3
Oni są świetni!!!!!!
Tacy słodcy, ale nie są przesłodzeni.
Uwielbiam ich. <3
Nie mogę doczekać się aż oni będą razem.
Z niecierpliwością czekam na piknik.
Nowa postać w opowiadaniu.
Edzio<3
Chciałabym go bliżej poznać.
Miałam z tego taką beke. Śmiałam sie jak głupia. O jeszcze te wszystkie teksty Leosia.
Jeszcze sie nie zareczyliśmy ale to tylko kwestia czasu.
Albo ona sie nie zna, masz prześliczne imię. No i oczywiście prowadzę konwersacje z Edziuniem <3
Cudowny, fantastyczny, bombowy, świetny rozdział.Nie znam slow by wyrazić mój zachwyt. No po prostu zajebistość<3
Masz taki wielki talent.
Czytając twoje rozdziały nie mogę uwierzyć że nie jesteś jąkać dorosłą pisarką..... Czy Ty nas przypadkiem nie oklamujesz?!?!?!?!?!?!?!?
Jak dla mnie twoje opowiadanie jest 10000000000000000 razy lepsze niż te z mojego podręcznika od polskiego.
Od każdego rodzialu kipie talentem.
K
Ko
Koc
Koch
Kocha
Kocham
Kocham kocham i jeszcze raz kocham twojego bloga.
Masz ogromny talent.
Gdzie ty sie nauczyłaś tak pisać?!?!?! Pewnie masz same 6 z polskiego.
A jak nie to są2 opcje. Nauczycielka Ci zazdrości, albo podmienili ją kosmici.
Nie mogr doczekać sie nexta. ;*
ZAHEBI**Y rozdział. Jak każdy z resztą ;*
Nierozumiem tylko jednego.
Pod tym rozdziałem powinno być zyliard komentarzy. Ale zazwyczaj, wielcy artyści nie są doceniani.
Ja tam zakochałam sie w twoim blogu od pierwszego rozdziału.
Strasznie szybko uzależniasz. ;*
Te amo
Madzia<3
Świetne, ale nie kumam czemu Leoniasty i Fran spali ze sobą ;o Jakaś ja nieogarnięta i tyle. Czemu nie ma 14 koomentarzy!? Ja się pytam! Opowiedz! Teraz! Taki rozdział powinien mieć już 100000000 komentarz, bo na to zasługuję <3 Tak się wkręciłam że nawet nie pamiętam co było w poprzednim a tym rozdziale O.o Więc za dużo nie mam co się wypowiadać xD Kim jestem? Twoją nową czytelniczką. Ogólnie próbuję by ten komentarz był długi, ale coś mi isę nie uda, chyba ;> Wybacz, że nie komentowałam poprzednich rozdziałów, ale się złożyło że nie chciało mi się, a teraz komuję ten piękny rozdział, by rozdział był szybciej <3 Linka mam od Cheryl, więc jej podziękuj za nowego obserwatora ;>. Zaraz dodam Cię do zakładki "To, co czytam" ;> Lalalalalalalala, nie mam co robić to przedłużam ten komentarz najdłużej jak mogę ;D Obawiam się hejtów, że Ci zaśmiecam bloga ;/. DoBRA! Już kończę ten bezsensowy komentarz bo razcej Go nie zaliczysz jako dwa ;/ PS. Świetnie piszesz ;*
OdpowiedzUsuńDusia ♥
O mój boże! Napisałam Ci koma ze starego konta ;CC
UsuńWybacz ;C
Klaudia, Ty głupoto!
PS. Rozdział świetny C:
Dusia♥