Uwaga!
Treść tego rozdziału może zawierać wulgaryzmy i treści dla osób powyżej osiemnastego roku życia!
Czytasz na własną odpowiedzialność!
Rozdział dedykowany Madzi Piątkowskiej i Mai Blanco, jeszcze raz gratulacje dziewczyny :*
"Przez chwilę była wolna niczym motyl. Wszystko było kolorowe i każda rzecz miała swoją barwę. Zjawił się niepotrzebny gość w jej życiu i zniszczył wszystko, co zaczęła powoli i krok po kroku budować. Zniszczył ją znów, lecz tym razem od środka..."
***
Miała nadzieje, że już nigdy Go nie zobaczy na oczy, że już nigdy nie poczuje jego zapachu, jego bliskości. Ale jednak... Wrócił. Powrócił jej ojczym, który znów zacznie się nad nią znęcać. Znów w środku poczuje to uczucie, ten ból i strach. Znów straci sens życia. Znów nie będzie chciała żyć, będzie wmawiała sobie, że jest beznadziejna, że dla nikogo nic nie znaczy... Jednak nie. W jej życiu parę dni temu pojawiła się taka osoba. Ma dla kogo żyć i jest to ktoś, komu wiele zawdzięcza, dla kogo chce dalej żyć. Znosić to i żyć w błogiej nadziei, że za niedługo będzie pełnoletnia i wyrwie się z tego okropnego domu, w którym jest maltretowana przez swojego ojczyma. Jej twarz, która parę sekund temu przybierała radosny wyraz twarzy, była teraz przerażona. Nie wiedziała co ma robić. Ale jej zdaniem najgorsze było to, że stoi pół naga przy swoim ojczymie, który może to w jakikolwiek sposób wykorzystać; znów ją zranić, sprawić jej ból... Aby znów cierpiała. Ale nie przejmowała się tym tak za bardzo. Bała się najbardziej tego, co on ma w ręce, lub co planuje. Ani o milimetr się nie poruszyła, nie wykonała ani jednego ruchu swoim ciałem.
Serce zaczęło bić szybszy rytm, jej blade ciało zaczęło stawać się cieplejsze, a na jej policzkach pojawiały się czerwone rumieńce. Wpatrywała się w niego bez przerwy i obserwowała każdy jego ruch. Nic a nic. Nasunęła na siebie szlafrok odsuwając się o krok do tyłu. Nie chciała, aby doszło do bliższego kontaktu między nimi. Szła dalej, aż plecami dotknęła zimnego szkła kabiny prysznicowej. Dotknęła rękami śliskiej powierzchni i nie wiedziała co robić, gdyż nie mogła się dalej cofnąć, ani nie widziała żadnej drogi ucieczki z której mogłaby z korzystać. Rozejrzała się po dość dużym pomieszczeniu, w którym się znajdowała i nie mogła dostrzec nic, co mogłoby posłużyć za broń, którą mogłaby się przed Nim obronić. Nie widziała nic. Kompletnie.
- Czego ty ode mnie Gnoju do jasnej cholery chcesz, co?! Co ja Ci takiego zrobiłam, hm?! Już dawno siedziałam cicho, gdy Ty robiłeś ze mną co tylko chciałeś, ale już tak nie zrobię, rozumiesz?! Nie będę siedziała z założonymi rękami i czekała co Ty zrobisz! Nie jestem już taka malutka, żebyś mną pomiatał i rządził. Mam życie i mam uczucia tak samo jak każdy człowiek na tej ziemi! Ale jak widzę... Ty tego nie doceniasz. Krzywdzisz ludzi w byle jaki sposób i się z tego cieszysz. O nie! Już tak nie będzie, jasne?! Nigdy nie byłeś moim "ojcem", i nigdy nie będziesz! - wiedziała, że to zaszło za daleko. Nie powinna tego mówić, ale nie mogła się powstrzymać. Musiała to w końcu z Siebie wyrzucić. Bała się tego, co może teraz zrobić. Najciekawsze było to, że jej nie przerwał... Nie uderzył, ani nic nie zrobił. Tylko wpatrywał się w nią z obrzydliwym uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Siedź lepiej cicho o ile nie chcesz, żeby stała Ci się krzywda, skarbie - powiedział szeptem, a następnie zbliżył się do niej o krok bliżej, a ta tym bardziej się bała. Podszedł bardzo blisko Niej tak, że jego twarz znajdowała się pięć centymetrów od Jej. Czuła na swojej szyi jego ciepły i odrażający oddech.
- Już od dawna miałem to skończyć, a trwało to za długo. Pierw chciałem Cię wytresować, żebyś była milsza i bardziej posłuszna, jednak nie zadziałało, to trzeba spróbować innej metody - uśmiechnął się szyderczo. Była już kompletnie przerażona. Już nie wiedziała, co ma robić, ani jak postąpić w tym wypadku. - Jeśli będziesz siedzieć cicho i nie będziesz krzyczeć, to tym bardziej wielkiego bólu Ci to nie sprawi. - uśmiechnął się i następnie przyłożył swoją brudną rękę do jej mokrego od gorąca oraz potu policzka.
- Teraz zaczniemy lekcję i nauczymy Cię, jak być posłuszną i mieć szacunek do osób, które dały Ci dach nad głową. - zaśmiał się przerażająco i jedną ręką chwycił głowę Violetty, a drugą dłonią wziął ją za rękę i cisną Violettą przed siebie... Kiedy mocno popchnął Violettę, wydała bardzo głośny krzyk, a następnie w czaszce poczuła silny i bardzo mocny ból. Zesunęła się po ścianie i przymknęła lekko oczy, a z jej lewego oka spłynęła jedna ze słonych łez. Jedną ręką lekko podtrzymywała szlafrok na swoim ciele, który zasłaniał jej piersi oraz resztę jej nagiego ciała, ale i tak było widać jej pół nagie ciało, kiedy bezwładnie siedziała na ziemi ze zgiętymi nogami obok siebie. Violetta czuła w środku, że ta sytuacja nie skończy się szczęśliwie. Lecz gdzieś głęboko w niej była ukryta cicha nadzieja, że ktoś ją uratuje. Jej wybawca, który pomógł jej w wielu rzeczach, przez ten krótki czas ich znajomości. Leon. Violetta już otwierała usta, aby coś powiedzieć, ale jej Ojczym był szybszy.
- Lepiej nic nie mów szmato, wystarczy już to, że krzyknęłaś. A mówiłem Ci, że jeżeli będziesz krzyczeć, to ból będzie dwa razy silniejszy, prawda? A planowałem być miły... - powiedział tajemniczym głosem i cicho się zaśmiał. Po policzku dziewczyny spłynęła krwawa stróżka krwi, która złączyła się razem ze spływającą chwilą temu przeźroczystą łzą. Krwawa łza skapnęła na jej lewe udo. W oczach dziewczyny pojawił się strach. Lekko podniosła swoją słabą prawą dłoń i dotknęła nią swoją głowę. Poczuła na dłoni lepką i wodnistą maź. Nie miała pojęcia co to może być, ale przeczuwała, że jednak to właśnie to. Swoją mokrą dłoń oderwała od powierzchni głowy i przyciągnęła ją przed siebie, aby widzieć dokładnie co to może być. Była to krew. Mocno czerwona krew, która teraz spływała po jej policzkach. Jej Ojczym szyderczo się zaśmiał. Spojrzała na niego z niedowierzającym wzrokiem, a na jej twarzy pojawił się zniesmaczony jego osobą grymas. Znów chciała coś powiedzieć, ale ten w mgnieniu oka do niej podbiegł. Zamachnął się i mocno uderzył prawy policzek dziewczyny. Jej twarz poleciała od razu na białą, kafelkową powierzchnie. Położyła na jedną z kafelek swoją głowę i zaczęła cicho płakać. Nie mogła wytrzymać, dała upust łzom. Nie przejmowała się, co chce z nią robić. Wie już, że nie ma dla niej jakiegokolwiek ratunku. To już koniec. Kucnął naprzeciwko niej. Pierw nie chciał używać emocji... Chciał grzecznie poprosić, ale jeżeli nie posłucha, to użyje innej metody.
- Słonko, podnieś główkę. Jeśli będziesz dla mnie miła, to może pod koniec nie będzie tego, co tak bardzo kochasz i tego, jak bardzo mnie o to prosisz, abym to robił - zaśmiał się cicho. Wiedział, że ona tego nienawidzi, ale chciał się z nią chwilkę podroczyć, aby mieć powód do użycia przeciwko niej przemocy. Prawie natychmiast wolno podniosła się resztkami sił. Starała się jeszcze bardziej zakryć ciało ciało szlafrokiem.
- Chodzi ci o gwałt, tak?! Tobie tylko jedno po głowie chodzi... Aby tylko męczyć bezbronne nastolatki i bzykać się na lewo i prawo. Jesteś odrażający, wiesz?! - nie wiedział, że Violetta zdoła powiedzieć coś takiego. Od razu podniósł rękę i chwycił nią jej włosy. Pociągną ją w stronę muszli klozetowej.
- Trzeba było w ogóle się nie odzywać, kochanie. - uśmiechnął się i cisną głową Violetty prosto w toaletę.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć poczuła jak jej głowa znika pod warstwą zimnej wody. Szarpała się i próbowała wynurzyć ale był zbyt silny aby go pokonać. Dopiero gdy zaczęło jej brakować powietrza poczuła mocne szarpnięcie i ból głowy. Po chwili znowu ujrzała jego odrażającą twarz.
- Będziesz robiła to o co Cie poproszę skarbie?- spytał z chytrym uśmieszkiem.
- Nigdy w życiu skurwielu, już wolę żebyś mnie zabił!- krzyknęła mu prosto w twarz.
- Taka ładna dziewczynka jak Ty nie powinna być taka głupia- wyszeptał jej w ucho aż przeszedł ją dreszcz obrzydzenia.
Odsunął się od niej i spojrzał w oczy głupio się uśmiechając. Następnie przyłożył rękę do jej policzka i pogładził.
- Spierdalaj!- Warknęła plując na niego.
- Ty zdziro!- krzyknął uderzając ją z całej siły w policzek. Z braku sił ponownie upadła na zimne podłoże. On nie dając za wygraną kopnął ją dwa razy w brzuch. Syknęła z bólu.
- Gdybyś była grzeczna dałbym ci spokój, ale widzę że trzeba nauczyć cię dyscypliny.
Złapał ją za rękę próbując ją podnieść, jedna gdy nie mogła się uszyć pociągnął ją w stronę sypialni dziewczyny. Tam położył ją na łóżku i zaczął rozbierać. Gdy była już całkiem naga i on zdjął dolną część swojej garderoby. Położył się na niej i bez większych ceregieli wszedł w nią do samego końca. Nie czekając na reakcję szatynKi zaczął się powoli poruszać. Z każdą chwilą robił to coraz szybciej i mocniej. Wydawał przy tym jęki rozkoszy. Ona nawet nie próbowała się uwolnić leżała i płakała myśląc że już nic jej nie pomoże. Nagle nieoczekiwanie do pomieszczenia wbiegł Leon ale widząc co się tam dzieje odwrócił się na pięcie..
- Oj przepraszam- rzucił myśląc że Violetta kogoś zaprosiła i teraz kocha się z tą osobą. Poczuł ukłucie w sercu ale nic więcej nie powiedział. Chciał zamknąć drzwi i wyjść ale usłyszał szloch dziewczyny. Natychmiast się odwrócił. To co zobaczył zupełnie go zdziwiło. Akurat odwróciła głowę w jego stronę. Przeraził się. Nie była ona szczęśliwa. Jej twarz była cała posiniaczona a gdzieniegdzie leciały stróżki krwi. Do tego wszystkiego po jej cudnych policzkach spływały łzy. Wtedy zrozumiał co się stało. Jej ojczym wrócił. Wpadł w furię.
Nie wiele myśląc rzucił się na faceta odpychając go od niej. Rzucił go o ścianę i zaczął tłuc po twarzy raz jedną raz drugą ręką. Gdy Dominguez upadł nie przestał ale bił mocniej. Następnie podniósł go i wyrzucił z pokoju przez co ten sturlał się po schodach, Zbieg za nim i kopnął w twarz. Dorian próbując się uchronić wstał resztkami sił i ledwo wybiegł z domu jednak nie uciekł daleko ponieważ upadł na zimny chodnik sycząc z bólu. Verdas zamknął drzwi wejściowe na klucz i pobiegł do pokoju dziewczyny. Gdy ją zobaczył serce mu stanęło. Leżała skulona na łóżku i płakała. Podszedł do niej i przysiadł. Podniosła się do pozycji siedzącej. Chciał ją przytulić ale ona się odsunęła.
- Spokojnie nie zrobię ci krzywdy.
Ona wahając się przez chwilę w końcu się odważyła i przytuliła chłopaka. Zaczęła moczyć mu koszulę. Przez cały ból zapomniała nawet że jest zupełnie goła. On starał się ukryć swoje pożądanie które rosło w nim z sekundy na sekundę, uświadamiając sobie że ona przed chwilą została bardzo skrzywdzona. Siedzieli tak godzinę dopóki chociaż odrobinę się nie uspokoiła.
- Dziękuje ci Leon, za wszystko- szepnęła wciąż wystraszona.
- Nie ma sprawy- odpowiedział głosem pełnym troski.
Chciał ją pogłaskać po włosach ale kiedy uniósł dłoń spotkał się z piersią dziewczyny. Gdy nieświadomie przejechał przez sam środek piersi nie pomijając sutka poczuł jak jego ciało ogarnia ogromne ciepło oraz podniecenie na dole w spodniach. Ona też to zauważyła ponieważ spojrzała na niego i blado się uśmiechnęła.
- Ojej zapomniałam, pójdę się ubrać poczekaj chwilę.- powiedziała i ruszyła do łazienki.
Gdy ujrzał jej tyłek zupełnie nagi oczy zaświeciły mu się jeszcze bardziej.
Od tyłu jest równie piękna jak od przodu ~ Szepnął w myślach za co natychmiast się skarcił. Nie mógł uwierzyć że gdy ona została zgwałcona i pobita on jest w stanie myśleć o takich rzeczach. Chciał jej pomóc się pozbierać. Szedł na dół do kuchni i wstawił wodę na herbatę. Wiedział że teraz będzie musiał o nią zadbać aby nigdy więcej nie przydarzyło się jej coś równie potwornego.
PS. Piszcie komentarze :)
Dla Was to chwila dla mnie coś ważnego.
- Już od dawna miałem to skończyć, a trwało to za długo. Pierw chciałem Cię wytresować, żebyś była milsza i bardziej posłuszna, jednak nie zadziałało, to trzeba spróbować innej metody - uśmiechnął się szyderczo. Była już kompletnie przerażona. Już nie wiedziała, co ma robić, ani jak postąpić w tym wypadku. - Jeśli będziesz siedzieć cicho i nie będziesz krzyczeć, to tym bardziej wielkiego bólu Ci to nie sprawi. - uśmiechnął się i następnie przyłożył swoją brudną rękę do jej mokrego od gorąca oraz potu policzka.
- Teraz zaczniemy lekcję i nauczymy Cię, jak być posłuszną i mieć szacunek do osób, które dały Ci dach nad głową. - zaśmiał się przerażająco i jedną ręką chwycił głowę Violetty, a drugą dłonią wziął ją za rękę i cisną Violettą przed siebie... Kiedy mocno popchnął Violettę, wydała bardzo głośny krzyk, a następnie w czaszce poczuła silny i bardzo mocny ból. Zesunęła się po ścianie i przymknęła lekko oczy, a z jej lewego oka spłynęła jedna ze słonych łez. Jedną ręką lekko podtrzymywała szlafrok na swoim ciele, który zasłaniał jej piersi oraz resztę jej nagiego ciała, ale i tak było widać jej pół nagie ciało, kiedy bezwładnie siedziała na ziemi ze zgiętymi nogami obok siebie. Violetta czuła w środku, że ta sytuacja nie skończy się szczęśliwie. Lecz gdzieś głęboko w niej była ukryta cicha nadzieja, że ktoś ją uratuje. Jej wybawca, który pomógł jej w wielu rzeczach, przez ten krótki czas ich znajomości. Leon. Violetta już otwierała usta, aby coś powiedzieć, ale jej Ojczym był szybszy.
- Lepiej nic nie mów szmato, wystarczy już to, że krzyknęłaś. A mówiłem Ci, że jeżeli będziesz krzyczeć, to ból będzie dwa razy silniejszy, prawda? A planowałem być miły... - powiedział tajemniczym głosem i cicho się zaśmiał. Po policzku dziewczyny spłynęła krwawa stróżka krwi, która złączyła się razem ze spływającą chwilą temu przeźroczystą łzą. Krwawa łza skapnęła na jej lewe udo. W oczach dziewczyny pojawił się strach. Lekko podniosła swoją słabą prawą dłoń i dotknęła nią swoją głowę. Poczuła na dłoni lepką i wodnistą maź. Nie miała pojęcia co to może być, ale przeczuwała, że jednak to właśnie to. Swoją mokrą dłoń oderwała od powierzchni głowy i przyciągnęła ją przed siebie, aby widzieć dokładnie co to może być. Była to krew. Mocno czerwona krew, która teraz spływała po jej policzkach. Jej Ojczym szyderczo się zaśmiał. Spojrzała na niego z niedowierzającym wzrokiem, a na jej twarzy pojawił się zniesmaczony jego osobą grymas. Znów chciała coś powiedzieć, ale ten w mgnieniu oka do niej podbiegł. Zamachnął się i mocno uderzył prawy policzek dziewczyny. Jej twarz poleciała od razu na białą, kafelkową powierzchnie. Położyła na jedną z kafelek swoją głowę i zaczęła cicho płakać. Nie mogła wytrzymać, dała upust łzom. Nie przejmowała się, co chce z nią robić. Wie już, że nie ma dla niej jakiegokolwiek ratunku. To już koniec. Kucnął naprzeciwko niej. Pierw nie chciał używać emocji... Chciał grzecznie poprosić, ale jeżeli nie posłucha, to użyje innej metody.
- Słonko, podnieś główkę. Jeśli będziesz dla mnie miła, to może pod koniec nie będzie tego, co tak bardzo kochasz i tego, jak bardzo mnie o to prosisz, abym to robił - zaśmiał się cicho. Wiedział, że ona tego nienawidzi, ale chciał się z nią chwilkę podroczyć, aby mieć powód do użycia przeciwko niej przemocy. Prawie natychmiast wolno podniosła się resztkami sił. Starała się jeszcze bardziej zakryć ciało ciało szlafrokiem.
- Chodzi ci o gwałt, tak?! Tobie tylko jedno po głowie chodzi... Aby tylko męczyć bezbronne nastolatki i bzykać się na lewo i prawo. Jesteś odrażający, wiesz?! - nie wiedział, że Violetta zdoła powiedzieć coś takiego. Od razu podniósł rękę i chwycił nią jej włosy. Pociągną ją w stronę muszli klozetowej.
- Trzeba było w ogóle się nie odzywać, kochanie. - uśmiechnął się i cisną głową Violetty prosto w toaletę.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć poczuła jak jej głowa znika pod warstwą zimnej wody. Szarpała się i próbowała wynurzyć ale był zbyt silny aby go pokonać. Dopiero gdy zaczęło jej brakować powietrza poczuła mocne szarpnięcie i ból głowy. Po chwili znowu ujrzała jego odrażającą twarz.
- Będziesz robiła to o co Cie poproszę skarbie?- spytał z chytrym uśmieszkiem.
- Nigdy w życiu skurwielu, już wolę żebyś mnie zabił!- krzyknęła mu prosto w twarz.
- Taka ładna dziewczynka jak Ty nie powinna być taka głupia- wyszeptał jej w ucho aż przeszedł ją dreszcz obrzydzenia.
Odsunął się od niej i spojrzał w oczy głupio się uśmiechając. Następnie przyłożył rękę do jej policzka i pogładził.
- Spierdalaj!- Warknęła plując na niego.
- Ty zdziro!- krzyknął uderzając ją z całej siły w policzek. Z braku sił ponownie upadła na zimne podłoże. On nie dając za wygraną kopnął ją dwa razy w brzuch. Syknęła z bólu.
- Gdybyś była grzeczna dałbym ci spokój, ale widzę że trzeba nauczyć cię dyscypliny.
Złapał ją za rękę próbując ją podnieść, jedna gdy nie mogła się uszyć pociągnął ją w stronę sypialni dziewczyny. Tam położył ją na łóżku i zaczął rozbierać. Gdy była już całkiem naga i on zdjął dolną część swojej garderoby. Położył się na niej i bez większych ceregieli wszedł w nią do samego końca. Nie czekając na reakcję szatynKi zaczął się powoli poruszać. Z każdą chwilą robił to coraz szybciej i mocniej. Wydawał przy tym jęki rozkoszy. Ona nawet nie próbowała się uwolnić leżała i płakała myśląc że już nic jej nie pomoże. Nagle nieoczekiwanie do pomieszczenia wbiegł Leon ale widząc co się tam dzieje odwrócił się na pięcie..
- Oj przepraszam- rzucił myśląc że Violetta kogoś zaprosiła i teraz kocha się z tą osobą. Poczuł ukłucie w sercu ale nic więcej nie powiedział. Chciał zamknąć drzwi i wyjść ale usłyszał szloch dziewczyny. Natychmiast się odwrócił. To co zobaczył zupełnie go zdziwiło. Akurat odwróciła głowę w jego stronę. Przeraził się. Nie była ona szczęśliwa. Jej twarz była cała posiniaczona a gdzieniegdzie leciały stróżki krwi. Do tego wszystkiego po jej cudnych policzkach spływały łzy. Wtedy zrozumiał co się stało. Jej ojczym wrócił. Wpadł w furię.
Nie wiele myśląc rzucił się na faceta odpychając go od niej. Rzucił go o ścianę i zaczął tłuc po twarzy raz jedną raz drugą ręką. Gdy Dominguez upadł nie przestał ale bił mocniej. Następnie podniósł go i wyrzucił z pokoju przez co ten sturlał się po schodach, Zbieg za nim i kopnął w twarz. Dorian próbując się uchronić wstał resztkami sił i ledwo wybiegł z domu jednak nie uciekł daleko ponieważ upadł na zimny chodnik sycząc z bólu. Verdas zamknął drzwi wejściowe na klucz i pobiegł do pokoju dziewczyny. Gdy ją zobaczył serce mu stanęło. Leżała skulona na łóżku i płakała. Podszedł do niej i przysiadł. Podniosła się do pozycji siedzącej. Chciał ją przytulić ale ona się odsunęła.
- Spokojnie nie zrobię ci krzywdy.
Ona wahając się przez chwilę w końcu się odważyła i przytuliła chłopaka. Zaczęła moczyć mu koszulę. Przez cały ból zapomniała nawet że jest zupełnie goła. On starał się ukryć swoje pożądanie które rosło w nim z sekundy na sekundę, uświadamiając sobie że ona przed chwilą została bardzo skrzywdzona. Siedzieli tak godzinę dopóki chociaż odrobinę się nie uspokoiła.
- Dziękuje ci Leon, za wszystko- szepnęła wciąż wystraszona.
- Nie ma sprawy- odpowiedział głosem pełnym troski.
Chciał ją pogłaskać po włosach ale kiedy uniósł dłoń spotkał się z piersią dziewczyny. Gdy nieświadomie przejechał przez sam środek piersi nie pomijając sutka poczuł jak jego ciało ogarnia ogromne ciepło oraz podniecenie na dole w spodniach. Ona też to zauważyła ponieważ spojrzała na niego i blado się uśmiechnęła.
- Ojej zapomniałam, pójdę się ubrać poczekaj chwilę.- powiedziała i ruszyła do łazienki.
Gdy ujrzał jej tyłek zupełnie nagi oczy zaświeciły mu się jeszcze bardziej.
Od tyłu jest równie piękna jak od przodu ~ Szepnął w myślach za co natychmiast się skarcił. Nie mógł uwierzyć że gdy ona została zgwałcona i pobita on jest w stanie myśleć o takich rzeczach. Chciał jej pomóc się pozbierać. Szedł na dół do kuchni i wstawił wodę na herbatę. Wiedział że teraz będzie musiał o nią zadbać aby nigdy więcej nie przydarzyło się jej coś równie potwornego.
***
Witajcie po ponad miesięcznej przerwie z rozdziałami.
Witajcie po ponad miesięcznej przerwie z rozdziałami.
Przepraszam że rozdział nie pojawił się wcześniej ale nie miałam czasu, nadal mam go mało chociaż są wakacje. Ale ja jestem w ciągłym biegu.
Brak chęci i pomysłów ale tego nie będę komentować bo nie mam pojęcia co się dzieje.
Rozdział i tak w większości jest napisany przez moją wspaniałą przyjaciółkę Cheryl. Dziękuje Ci miśka, bez Ciebie możliwe że rozdział by się nie pojawił. Część którą napisała Karola jest kolorem fioletowym.
I OD RAZU MÓWIĘ ŻE POMYSŁ RÓWNIEŻ BYŁ JEJ, DLATEGO PROSZĘ NIE OSKARŻAĆ MNIE O KOPIOWANIE NP. Z JEJ BLOGA.
Piszę to ponieważ nie chcę znowu zostać fałszywie osądzona.
Co do mojej części rozdziału cóż nie będę się wypowiadać.
Chciałam jeszcze przeprosić że jest taki krótki ale zaraz zacznę pisać następny.
I mam nadzieję że teraz po przeczytaniu książek najdzie mnie masa pomysłów i będę pisać i pisać :D
( ostatnio strasznie się wciągnęłam w czytanie dlatego jeżeli ktoś by znał tytuł książki wartej przeczytania to polecajcie! najchętniej coś typu " Rycerz ciemności" albo " Letni staż" czy o miłości, przygodową no coś tego typu xd )
Ale teraz będzie tak że rozdziały będą krótsze ale częściej dodawane, przynajmniej mam taką nadzieję :)
JEŻELI CHODZI O KONKURS TO WIEM NAGRODY JESZCZE NIE SĄ PRZYZNANE. ALE NIE MIAŁAM CZASU, JEDNAK ZARAZ NAPISZĘ DO ZWYCIĘŻCZYŃ I WSZYSTKO BĘDZIE WYJAŚNIONE.
JEŻELI CHODZI O KONKURS TO WIEM NAGRODY JESZCZE NIE SĄ PRZYZNANE. ALE NIE MIAŁAM CZASU, JEDNAK ZARAZ NAPISZĘ DO ZWYCIĘŻCZYŃ I WSZYSTKO BĘDZIE WYJAŚNIONE.
To do następnego,
buziaki,
Miśka Verdas <3
PS. Piszcie komentarze :)
Dla Was to chwila dla mnie coś ważnego.
Miejscówka dla mnie ;3
OdpowiedzUsuńZajmuje sobie miejscsówe. ;*
OdpowiedzUsuńBrak mi słów.
UsuńWow.... cudowny rozdział.
Pelen emocji.
Naprawde wspaniały.
Czytając milam lży w oczach.
Fantastyczny piękny cudowny wręcz zajebisty. Lecę czytać nexta. <3
Jeeeejeu, całkowicie świetny ;3 Warto było tyle czekać, bo rozdział świetny ;3 CU-DO-WNY. Aż mi łza poleciała po policzku, ale kiedy akurat miałam troszku bardziej się popłakać, to ktoś mi przeszkadzał -.- Obie wersje cu-do0wne. Z pokłonami do Cheryl i Miśki ♥♥♥ To ja się nie rozpisuję z dwóch powodów 1:Nie wiem co napisać 2: Nie będę Ci bloga zaśmiecać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Libria ♥
PS: Świetnie piszecie ;*
PS2: Czekam na nexta ;*
PS3: Leonetta? ;>
PS4: Ja już na serio lecę :D
Pa,
Libria ;*
Ojej no jaki skurwysyn jak mozna tak pobic dziewczyne a potem jeszcze zgwalcic?! aleee na szczescie leon zainterweniowal^^yeaaah brawo leoos!!! <3 super rozdzial! :*
OdpowiedzUsuńWow !! Super rozdzial bardzo mi sie podobal
OdpowiedzUsuńDziewczyno masz Wielki talent do pisania + czekam na next