sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 2: Szara rzeczywistość

Dzisiaj na jutro pewnie czekam bez strachu
Wita mnie świt, witam go na luzaku
Radości łzy i smutku pół na pół
Cały czas życiu stawiam czoła bez strachu

Paluch-Bez Strachu



Każdy z nas zastanawia się czym jest samotność. Mamy przy sobie wiele ludzi. Rodzinę, przyjaciół, znajomych. Ale na świecie żyją osoby, które są same. Nie wiedzą czym jest miłość. Jak to jest gdy możesz się komuś wyżalić, wiedząc że ta osoba zawsze będzie przy Tobie bez względu na to, jaką głupotę byś zrobił. Jak to jest być przez kogoś kochanym, mieć poczucie bezpieczeństwa. Są samotni. Samodzielnie poznają życie. Uczą się na błędach. Takie życie wydaje się piękne. Jest się wolnym człowiekiem. Ale to tylko wymysł. Ludzie samotni boją się komukolwiek zaufać. Nie wiedzą jak się to skończy. Bywają łatwowierni. Możemy się tylko zastanawiać jaki okrutny los ich spotkał, że teraz nie mają nikogo. Czasami ludzie umierają, albo po prostu odchodzą. Typem takiego samotnika była Ludmiła Ferro. Piękna blond włosa, osiemnastolatka bardzo szybko dojrzała. W wieku czterech lat, jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Babcia przejęła opiekę nad tą kruszynką. Nauczyła ją walczyć do samego końca. Ale wszystko z czasem znika. Każdy z nas rodzi się po to aby umrzeć. Tak właśnie, gdy Ludmiła miała dziesięć lat, jej babcia zmarła na białaczkę. Dziewczynka zamknęła się w sobie. Ostatnia bliska jej osoba odeszła. A co stało się z nią później?.... Zabraną ją do sierocińca. Tam spędziła najbliższe osiem lat swojego życia. Nie kolegowała się z nikim, czekała. Czekała aby w końcu wydostać się z tego, jak to ona nazywała "więzienia".
Jednak pomimo chęci, nie wytrzymała. Uciekła. Nikt jej nie szukał, może dlatego że miała prawie osiemnaście lat. Udała się do rodzinnego domu. Był opuszczony i bardzo stary. Ale nie miała pieniędzy, aby przenocować chociaż w hostelu. W swoim dawnym pokoju znalazła gitarę. Dostała ją od mamy. Zawsze po obiedzie siadały na łóżku, grały, śmiały się i śpiewały. Była jej najlepszą przyjaciółką. A przez jakiegoś durnego faceta, który prowadził auto pod wpływem alkoholu, straciła ją. Przeklinała go codziennie. Życzyła mu śmierci. Aby zgnił w więzieniu. Nie była w stanie mu wybaczyć, był dla niej zwykłym śmieciem. Od tamtego czasu Ludmiła codziennie chodzi do parku i tam gra, zarabiając pieniądze na utrzymanie.....
Kolejny dzień pełen łez i różnych komentarzy kierowanych w jej stronę. Ciężko to znosiła, ale starała się być silna. Dla nich, pomimo tego że odeszli, że już nigdy więcej ich nie zobaczy. Jednak tego dnia nie wytrzymała. To ją przerosło. W jednej chwili się poddała. Coś w niej pękło. 

Wszystkie wspomnienia wróciły. Głównie te złe. Łzy same zaczęły spływać po piekących policzkach. Zaczęła biec. Przed siebie. Nie obchodziło ją gdzie dokładnie chcę być. Po prostu z dala od tego świata, od ludzi i od siebie samej. Chciała się zabić. Nie jeden raz myślała o śmierci. Ale stwierdziła że pokaże światu, iż można. Można wygrać ze wszystkim, z tym całym nędznym światem. Z tą szarą rzeczywistością. Usiadła na jednej z ławek w parku, podkuliła nogi. Zamknęła się w klatce, z której najchętniej by nie wychodziła. 




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Leon!! Gdzieś ty był?! Nie widzisz różnicy pomiędzy 8:30 a 9:30?? Dlaczego jesteś takim idiotom?? Zachowujesz się gorzej niż dziecko!- ciągnęła zezłoszczona Francesca.
-  Fran, spokojnie bo Ci ta pulsująca żyłka na czole zaraz pęknie- mówił przez śmiech szatyn.
- O nie, teraz to przegiąłeś! Mam Cię dość, rozumiesz! Jesteś pesymistycznym, źle wychowanym głupkiem!- mówiła, a właściwie wykrzykiwała włoszka.
- Spokojnie, tylko żartowałem. Może zamiast tej kawy, powinienem zaparzyć Ci meliski? Podobno pomaga.- mówił, dalej rozbawiony Verdas.
- Bo jak ja Ci zaraz zaparzę meliski, to mnie popamiętasz!- powiedziała dziewczyna.
- Ja podziękuje, dalej boli mnie brzuch, po tym jak się ostatnio na mnie wkurzyłaś i zaczęłaś mnie bić.- odpowiedział Vrdas podnosząc ręce do góry w geście obronnym. Francesca zaśmiała się pod nosem przypominając sobie ową sytuację.
- To nie moja wina, bo to Tobie zachciało się jeździć na kucyku. Dobra nie ważne, idziemy do pracy.- rzuciła dziewczyna i ruszyła w stronę ogromnego budynku. Leon ruszył zaraz za swoją przyjaciółką.
Porozmawiali jeszcze chwile po czym rozeszli się na swoje zajęcia. Po wyczerpującym dniu, meksykanin pojechał do swojego domu. Zjadł obiad, a następnie oglądał swoją ulubioną telenowele. Może on jest jeszcze dzieckiem, które dopiero dojrzewa.. Możliwe...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Kroki było słychać coraz wyraźniej. Doskonale wiedziała że to właśnie ten moment. Że zaraz otworzą się drzwi a w nich ujrzy JEGO. Znowu zrobi jej to świństwo, i to bez żadnych skrupułów. Nie rozumiała jak można być tak wrednym i okrutnym. Co na mu takie zrobiła? Jaką krzywdę mu wyrządziła, że on teraz się na niej mści? A może on chcę się po prostu zaspokoić? Ale dlaczego nie zrobi tego z którąś z jego dziwek. 
Nie myliła się. Przyszedł. Z tym swoim chytrym uśmieszkiem. Powoli podszedł do łóżka dziewczyny, która leżała odwrócona w drugą stronę. Czuła jego zbliżający się oddech. Czuła jego dotyk. Zaczął wodzić ręką po jej ciele. Zaczynając na piersiach, kończąc na nogach. Z każdym jego dotknięciem przechodził ją dreszcz obrzydzenia. I w końcu to zrobił. Po wszystkim zaczął się śmiać, prosto w twarz dziewczyny. Ale to co zrobił chwilę później, zdziwiło ją i to bardzo. Plunął prosto w jej twarz. Zachował się jak śmieć. Traktował ją jak jedną ze swoich panienek. Nie zwracając uwagi na to że nie jest jeszcze pełnoletnia. Wyszedł. Zostawił ją samą. Bezbronną, gołą i niewinną. Zalała się łzami, nie wiedziała co ma robić. Jedyne co przyszło jej na myśl to ucieczka. Doskonale wiedziała że gorzko tego pożałuje, ale według niej to było najlepszym rozwiązaniem w tej chwili. Nie rozmyślając nad tym długo ubrała się, chwyciła swoją torebkę i wybiegła. W końcu była wolna. Nie musiała się bać. Gdy była pewna że odeszła od tego strasznego miejsca na bezpieczną odległość ruszyła przed siebie powolnym truchtem. Każdy na jej miejscu poszedł by na policję, albo uciekł. Jednak ona nie. Powód był prosty. Strach. Szła dalej zalewając się toną łez. 



Udała się do pobliskiego parku. Nie znała drogi, szła na oślep, nie wiedziała co z nią będzie, jak surową karę poniesie. Żyła chwilą. Gdy już troszkę się uspokoiła zobaczyła dziewczynę która siedziała na oddalonej ławce i chyba płakała. Castillo nie była pewna, bo postać znajdowała się zbyt daleko. Postanowiła podejść i sprawdzić. Jej sugestie sprawdziły się. Violetta przysiadła obok na ławce. Blondynka gdy usłyszała że nie jest sama podniosła głowę i zwróciła ją w stronę siedemnastolatki. Zapadła cisza. Żadna z nich nie odważyła się wypowiedzieć chociaż jednego słowa. Po dłużej chwili pierwsza odważyła się szatynka.
- Dlaczego życie musi być takie ciężkie? -zapytała ze łzami w oczach.
- Ty chyba nie wiesz co ja przeżyłam, nie wiesz co to oznacza ciężkie życie- opowiedziała równie zapłakana Ferro.
- Tak, a czy Ciebie gwałci ojczym?- kontynuowała brązowooka.
Ta nic nie odpowiedziała. Zdziwiło ją wyznanie dziewczyny. Jednak po chwili się ocknęła i powiedziała szeptem. - Przepraszam...Nie powinnam.. Po prostu ja...-zawiesiła na chwilę głos-..jestem sama. Nie mam nikogo bliskiego. W ogóle nikogo nie mam. Dlatego wyglądam tak jak widać- dokończyła.
- Tak mi przykro...Ale nie ważny jest wygląd, czy jest się chudym czy grubym, czy ma się pryszcze czy piękną cerę, najważniejsze jest to jaką ma się duszę.- powiedziała Violetta, unosząc kąciki swoich ust lekko do góry. - a tak w ogóle jestem Violetta, dla znajomych Vilu, ale ja ich nie mam więc... no nie ważne po prostu Vilu.- dokończyła lekko speszona.
- Nawet nie wiesz jak Cię rozumiem. Jestem Ludmiła, ale mów mi Ludmi. - oznajmiła blondynka.
- Wiesz, czuję że mogę Ci zaufać pomimo tego że znam Cię raptem dwadzieścia minut. Jesteś moją pierwszą znajomą od czasów dzieciństwa.- powiedziała Violetta.
- Tak, masz rację. Prawdziwa przyjaźń oparta na szczerości i zaufaniu.- powiedziała osiemnastolatka zakładając jeden kosmyk włosów za ucho.
Razem spędziły jeszcze dobrą godzinę. Rozmawiając, śmiejąc się i wspominając przykre fakty z dzieciństwa. Umówiły się na jutro, o tej samej porze, przy tej ławce. Przytuliły się po czym rozeszły w swoje strony. Violetta wracała uśmiechnięta. Do czasu gdy zobaczyła swój dom. To miejsce powinno kojarzyć się nam z dzieciństwem, dorastaniem. Powinno dawać nam poczucie bezpieczeństwa. Ale u niej tak nie byłą. Ona czuła wstręt do tego miejsca, i domownika który się w nim znajdował. Jak najciszej otworzyła drzwi i weszła do środka. Było ciemno, myślała że ojczym już śpi. Myliła się.
- Gdzie byłaś? - zapytał lekko podenerwowany Dominguez.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak prezentuje się rozdział 2 :D
Szczęśliwa dwójeczka, nie wiem czy była taka szczęśliwa -.-
Męczyłam się nad nim cały dzień, robiąc wszystko aby się wymigać od pisania, ale stało się.. Napisałam :)
Nie podoba mi się, ale mówi się trudno.
Życzę miłego czytania, tego beznadziejnego i krótkiego CZEGOŚ.
Zapraszam do komentowania, bo to daje wielką motywacje.

Całuję,
Miśka Verdas :*







18 komentarzy:

  1. Super bardzo mi sie podoba powinnas byc rezyserem jakiegos filmu romantycznego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje <333
      Ale hahahahaahahah reżyserem??? Hahahah dobre, zabawne, pjona ;)
      A teraz tak na serio to dzięki że czytasz moje wypociny :D

      Miśka Verdas

      Usuń
  2. Tez jestem samotny -.-

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy nastepny rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest w informacji :)
      Ale napisze...
      16 albo 17 kwietnia :3

      Usuń
  4. Czekam :* mam nadzieje ze bd tak dobry jak ten

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też na niego czekam :)
      to może poczekamy razem? ;oo

      Usuń
  5. Witam witam :3
    Z tej strony twój nowy obserwator :3
    Kim ja jestem?
    NIKIM, w porównaniu do Ciebie.
    Ja Tobie tylko powinnam hołd dawać i klękać na kolana, bo to, jak ty piszesz jest piękne <3
    A to co ja piszę, jest do DUPY! -.-
    Uczysz ludzi tym co piszesz, i dostarczasz pełno emocji, za co Ci bardzo i to bardzo dziękuję <333
    A teraz rozdział...
    Fenomenalny. Fantastyczny. Piękny. Boski. Cudowny. Megaa. Wspaniały...
    Dziękuję Ci <3
    Wszystko tak cudownie napisane, że ja nie wiem normalnie...
    Oj Violu Violu Violu... Jak mi Ciebie żal ;( Biedna moja...
    Co za dziad z tego patafiana!
    Wnerwiony za to że obiad nie jest ciepły!
    No bez jaj!
    Zabić go!
    Wrzucić do rzeki!
    Ukatrupić!
    Utopić!
    Na dno z tym psychopatą!
    Już! Teraz! Nooooow! xD
    Em... Taak xD
    To by było na tyle z mojej strony :*
    Z niecierpliwością czekam na dwójeczkę <3

    Cheryl *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak :3 A ja nadal pamiętam scenę z jej ojcem z rozdziału pierwszego xD
      I się pomyliłam xD
      Czekam na trójeczkę :*
      Ja głupia literówki robie xD

      Usuń
    2. Aha... xD
      I czy może mogła bym dostać jakiś kontakt do Ciebie?
      Może GG? :D

      Usuń
  6. Hej, Ty moja ślicznotko :D
    Tak, wiem. "Znowu ta idiotka?!" -.- Ale cóż ja na to poradzę, że Cię kocham? <3 Chyba nic :3
    Pozwól, że ja, tradycyjnie, skomentuję i zrecenzuje sobie Twoją dwójeczkę ;D
    A więc... Rozdział jest boski. Pełen zadumy, smutku i łez. Muszę Ci wyznać, że kiedy czytam Twoje dzieła, tak jakoś ciepło mi się robi na serduszku <3
    Co prawda czytałam już część tego rozdziału, ale dalej nie mogę uwierzyć, że przyjaźnię się z takim talentem *o* I love You <3 !!
    To zaczniemy od początku.
    Ludmi... Musze przyznać, że świetnie opisujesz uczucia bohaterów. Jako nieliczna masz ten dar i starasz się postawić na ich miejscu, za to wielki plus: + ;D Jej uczucia, jej przemyślenia, jej osoba jest taka prawdziwa i kipiąca smutkiem oraz szczerością. Uwielbiam Twój styl pisania <3 !!
    W każde napisane przez Ciebie zdanie wkładasz dużo pracy i serca. Ja to widzę.
    Leon... Przy nim to normalnie boki zrywać :D Kocham go w Twoim opowiadaniu.
    Widzisz? W jednym Twoim rozdziale przekazujesz tyle negatywnych, jak i pozytywnych emocji. Smutek, radość, żal, śmiech... Za to należy się Nagroda Nobla i Oscar do tego ;)
    Vilu... Moja ulubienica :3 Bardzo podoba mi się to, że opisałaś tutaj ten gwałt. Wiem, co myślisz, ale nie chodzi tutaj o moje zboczone myśli! xD Chodzi o to, że przelałaś jej ból na papier (no może na klawiaturę xD). To mi się bardzo podoba :)
    Spodobało mi się jeszcze spotkanie Ludmi z Vilu. Dwie pokrzywdzone osoby spotykają się, rozmawiają i wzbudzają w sobie wzajemne zaufanie. Tutaj opisałaś nam na czym powinna polegać prawdziwa przyjaźń. Jestem Ci za to bardzo, bardzo wdzięczna.
    Przeczytałam pierwszy komentarz pod tym rozdziałem. Piąteczka anonimku! ;D Już Cię kocham <3 :D Ten mój ulubieniec napisał, że powinnaś być reżyserem jakiegoś filmu romantycznego, a ja myślę, że do tego powinnaś napisać do niego scenariusz i zagrać główną bohaterkę (z Twoją niebiańską urodą to możliwe ;D) z Jorge u boku xD ;D
    Okey. Teraz możesz się cieszyć i skakać do sufitu, bo kończę ten beznadziejny i nic nie warty komentarz. Tylko jeszcze jedno podstawowe zdanie:
    Czekam z niecierpliwością na kolejne boskie rozdziały!

    Twoja,
    Pati Brooks <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku płaczę :CCCCCCCCCC
      To jest taki piękne komentarz że nie umiem nic innego zrobić, łzy same lecę ;*
      Nawet nie wiesz jak ja Cię kocham <333
      Twój komentarz daje tyle radości że to aż trudno opisać...
      No nie znowu nie wiem co odpisać na tak piękny komentarz...
      Hihi wiem o co Ci chodzi, ale i tak jesteś zboczuszkiem ;o
      Dałaś mi tyle radości <33333
      Nie jesteś idiotką -.-
      Nienawidzę jak tak siebie nazywasz..
      Jesteś utalentowaną, śliczną, miłą i przyjazną osobą.
      Pozazdrościć tylko takiej przyjaciółki .

      Przepraszam że tak beznadziejnie odpowiadam na ten komentarz ale nie potrafię.. to jest zbyt boskie...

      Kocham Cię
      Miśka Verdas <333

      Usuń
    2. upss.. literówka..miało być lecą :D <3

      Usuń
  7. Kochanie! <3
    To świetnie, że opublikowałaś ten rozdział. Mam taką utalentowaną córusię <3 ZADRO?????
    Magicznie pokazałaś jak Ludmiła cierpi. Jak nazywa sierocińcem "więzieniem", jak ucieka i jak tęskni.
    Tęsknota jest straszna. A tak to dobrze opisałaś, że czuje się jakbym ja tam była.
    Jesteś wielką żyrafą w porównaniu ze mną, ja jestem małym kucykiem, którego przeraża byle co. Jesteś piękna, inspirujesz mnie, wspierasz. Nie potrzebuje niczego więcej. Znaczy oprócz tego, że chce, żebyś już nie mówiła, że jesteś beztalenciem. Tak to jesteś idealna. <3

    Brzydzę się jej ojczymem. Jesteś straszny, nie ma litości, nienawidzę go! Chociaż nie jest prawdziwy, chcę go udusić....
    Ludmi i Vilu <3 Przyjaciółki na zawsze <333333
    "- Gdzie byłaś? - zapytał lekko podenerwowany Dominguez." AARRGHHH!!! ODWAL SIĘ ZBOCZEŃCU! -.- Uhh... jak on mnie wkurza...
    Pisaj, kochanie, pisaj. Masz talent córciu <3333
    Nie zmarnuj go! ^^
    Krótki ten mój kom :/ Przepraszam <3
    Do nexta! ^^
    Żegnaj...
    Oki, nie żegnaj, bo zobaczymy się niedługo...
    Więc..
    Do zobaczenia <3

    Nina Verdas ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi mamusia mi skomentowała rozdział, zazdro?? xDD
      Taki zaszczyt <33
      Dziękuje Ci :*
      Genialny komentarz.. nic dodać nic ująć :*
      Ja też się nim brzydzę, ale co poradzić ;/
      Hihi to może udusimy go razem?

      Dziękuje za komentarz <3
      Miśka Verdas

      Usuń
  8. Jejku! No po prostu boski, cudowny, wspaniały i nie wiem jaki jeszcze *o* Najbardziej podobał mi się początek, taki rzeczywisty. Nawet nie wiesz jak mądrze napisałaś <33 Czekam na nexta <333

    OdpowiedzUsuń